Chociaż mało kto kwestionuje dziś potrzebę kompleksowych reform sektora energetycznego i transformacji w kierunku gospodarki niskoemisyjnej, tak nie brakuje też głosów, że określone na najbliższe lata cele są zbyt wygórowane, a droga do ich osiągnięcia – zbyt restrykcyjna. Ostatnie miesiące dobitnie pokazały jednak, że nie możemy odwlekać niezbędnych reform, a o jakimkolwiek wciskaniu hamulca nie może być mowy.
Wojna na Ukrainie obnażyła słabości europejskiego modelu energetycznego opartego na paliwach kopalnych importowanych z Rosji, a ograniczony dostęp do surowców i duże wahania na rynku skłoniły rządy wielu państw do refleksji nad dotychczasowym systemem. Jednym z kluczowych haseł, które zaczęło pojawiać się w debacie publicznej to „niezależność energetyczna”, czyli sytuacja, w której jesteśmy w stanie zaspokoić potrzeby krajowej gospodarki, wytwarzając energię przy użyciu własnych źródeł.
– Energetyka to również ciepłownictwo. Kończymy sezon grzewczy, ale nie odkładajmy do kolejnej jesieni transformacji tego obszaru, dla którego również kluczowa jest niezależność energetyczna – mówi Piotr Górnik, prezes Fortum w Polsce. W Fortum wierzymy, że przyszłość ciepłownictwa da się zbudować bez udziału kopalin, szczególnie tych importowanych. Dlatego rozwijamy projekty związane z odzyskiem ciepła odpadowego i produkcją ciepła z odpadów. Takie rozwiązanie to lokalne bezpieczeństwo energetyczne i szansa na niższe ceny ciepła.
W tym kontekście nie dziwi rosnące zainteresowanie energią atomową, która jest uznawana za potężne, a przy tym stabilne źródło zasilania. W Polsce, po latach planowania, zapadły wreszcie decyzje o budowie trzech elektrowni jądrowych. W założeniu mają one wypełnić energetyczną lukę, która powstanie, gdy zaczniemy stopniowo wygaszać funkcjonujące dziś – i niestety mocno przestarzałe – bloki węglowe.
Zgodnie z rządowymi planami atom ma być stabilnym filarem polskiej energetyki, które nie tylko zabezpieczy rosnące zapotrzebowanie na energię w polskim przemyśle, ale także stworzy dobre warunki dla rozwoju odnawialnych źródeł energii, czyli najbardziej ekologicznych, ale jednocześnie stosunkowo niestabilnych źródeł wytwórczych. Energetyka rozproszona, skupiona na farmach wiatrowych na lądzie i morzu oraz przydomowych instalacjach fotowoltaicznych ma być dopełnieniem centralnego systemu energetycznego i zaspokoić lokalne potrzeby mieszkańców. OZE rozwija się prężnie już dzisiaj, ale wciąż brakuje stabilnego otoczenia prawnego, które pozwoliłoby jeszcze bardziej przyspieszyć z inwestycjami i przyłączać do sieci dużo więcej nowych mocy wytwórczych, niż obecnie.
Na nowe legislacyjne rozdanie czeka sektor zainteresowany budową farm wiatrowych na morzu, które są traktowane przez rząd za jedną z kluczowych inwestycji energetycznych na najbliższe lata. Czasu jest niewiele, bo zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli rządu pierwsze farmy wiatrowe maja zostać przyłączone do sieci już na koniec 2025 r. A to dopiero początek inwestycji, bo do 2030 r. moc elektrowni na Bałtyku ma wzrosnąć siedmiokrotnie, do poziomu 20 GW. Jest to niebagatelne wyzwanie logistyczne i techniczne, które wymagać będzie kooperacji inwestorów, administracji, inżynierów i władz samorządowych.
– Sektor finansowy odgrywa niezwykle ważną rolę we wspieraniu inwestycji w odnawialne źródła energii. Jako lider bankowości PKO Bank Polski angażuje się w zielone projekty, mamy w portfelu ponad 2,1 mld zł kredytów udzielonych na przedsięwzięcia z obszaru OZE. Dzięki naszemu zaangażowaniu finansowemu realizowane są takie projekty jak Park Wiatrowy Baranów-Rychtal, w ramach którego 11 turbin wiatrowych dostarczy 42,6 megawatów mocy, czy Farma Wiatrowa Grabowo z 20 turbinami wiatrowymi o łącznej mocy 44 megawatów. Energetyka wiatrowa zmienia dotychczasowy model rynku energii i stymuluje dalsze inwestycje, dlatego jesteśmy gotowi rozwijać również potencjał morskiej energetyki na Bałtyku – mówi Adam Burda, dyrektor Departamentu Klienta Strategicznego-Energetyka, Paliwa i Nowe Technologie w PKO Banku Polskim.
Przewrotnie, może się okazać, że to nie finanse, wola polityczna lub technologia okażą się największą przeszkodą w realizacji śmiałych planów, ale kwestie proceduralne, między innymi związane z planowaniem inwestycji, uzyskiwaniem pozwoleń i zgód środowiskowych. [CYTAT o inwestycjach]. Wielu ekspertów obawia się, że to właśnie nadmierna biurokracja, niejednolite interpretacje urzędów wydających decyzje administracyjne, spory i rozproszenie kompetencyjne, mogą w nadchodzących latach najdotkliwiej wyhamować rozwój polskiej energetyki. I nie tylko jej, bo nowych inwestycji potrzebujemy dziś w bardzo wielu dziedzinach gospodarki. Wymienić można chociażby ciepłownictwo, które już dziś musi przygotowywać się do gruntownej reformy, by sprostać stale zaostrzającym się unijnym wymogom. Równie duże zmiany czekają też polskie sieci przesyłowe, które wymagają pilnej modernizacji, by udźwignąć ciężar rosnących wolumenów wytwarzanej w elektrowniach mocy.
Inwestycje będą również kluczowe, by transformacja energetyczna okazała się prawdziwym kołem zamachowym polskiej gospodarki, które pozwoli nam awansować do pierwszej ligi najbardziej innowacyjnych i najsilniejszych gospodarek. Największe nadzieje wiąże się dzisiaj z wodorem, który jest uznawany za paliwo przyszłości, mające duże szanse zdetronizować ropę naftową jako najważniejsze i najpowszechniejsze źródło energii w XXI wieku. Wciąż jest to jednak droga technologia, a wszelkie działania mające na celu zoptymalizować proces jego produkcji, wymagają ogromnych nakładów inwestycyjnych na badania i rozwój.
– Transformacja energetyczna to proces rozpisany na dekady. Inwestowanie w wodór wymaga nie tylko dużego kapitału, ale też determinacji i cierpliwości. Agencja Rozwoju Przemysłu S.A. od 30 lat wspiera polskich przedsiębiorców. Mamy doświadczenie i know how, które umożliwią nam realizowanie nowej misji. Nasza strategia to inwestowanie w „czysty przemysł” – innowacyjny i przyjazny dla środowiska. Wierzmy w potencjał wodoru, jako paliwa przyszłości, dlatego już dziś współpracujemy przy budowie 4 dolin wodorowych. Jesteśmy przekonani, że Polska ma szanse stać się światowym liderem w branży wodorowej, a sam wodór to gwarancja stabilnego i długotrwałego rozwoju – mówi prof. UW dr hab. Tomasz Gackowski, Dyrektor Zarządzający ds. Rozwoju Strategicznego Agencji Rozwoju Przemysłu S.A.
– Wodór to paliwo przyszłości, i to tej dalszej. Wydaje się, że w najbliższych latach technologia wodorowa będzie rozwijana, ale na dziś to nadal tylko i wyłącznie ciekawostka, pewien rodzaj eksperymentu; jako paliwo okazuje się wciąż bardzo drogim i mało efektywnym sposobem zasilania pojazdu, nie mówiąc już o produkcji wodorowych ciężarówek i ich cenie. Jednak wydaje mi się, że rewolucja wodorowa będzie następną, po rewolucji związanej z ciężarówkami zasilanymi prądem – Anna Brzezińska-Rybicka, ZMPD.
Dziś nikt nie ma jednak wątpliwości, że Polska nie może sobie odpuścić uczestnictwa w tym technologicznym wyścigu. Zwłaszcza, że wodór może sprawdzić się nie tylko jako źródło energii napędzające naszą gospodarkę, ale i magazyn czystej energii wytwarzanej z OZE. A dzięki połączeniu tych dwóch światów, w niepamięć odeszłyby największe bolączki związane z odnawialnymi źródłami energii, czyli ich niestabilność.
Nie można przy tym zapominać, że odnawialne źródła energii mają też ogromny potencjał dla rozwoju lokalnych społeczności, bo pozwolą odciążyć duże źródła wytwórcze (tj. elektrownie jądrowe), a przy tym zniwelować straty energii spowodowane przesyłaniem jej na duże odległości. Eksperci podkreślają też, że rozwój OZE to nie tylko jednostkowe korzyści dla pojedynczych gospodarstw domowych, ale i duży walor dla całych społeczności. Dostęp do zielonej i czystej energii wytwarzanej lokalnie już dziś staje się bowiem jednym z kluczowych argumentów dla inwestorów szukających terenów pod budowę swoich fabryk lub zakładów. Trend ten trudno będzie zatrzymać, bo dla wielu podmiotów możliwość współtworzenia lokalnego klastra energetycznego, to ogromne oszczędności i szansa na optymalizację produkcji.
Niezależnie od powodzenia wszystkich tych planów pewne jest, że zmiany są nieuniknione, a stary świat budowany na paliwach kopalnych, będzie musiał stopniowo ustępować miejsca nowemu, zieleńszemu i mniej szkodzącemu planecie. Ważne, by wszyscy uczestnicy tej transformacji wypracowali długofalowe rozwiązania, które pozwolą na tyle mądrze i rozważnie poukładać elementy tej skomplikowanej układanki, by służyły nam one jak najlepiej i jak najdłużej. Do tego potrzebny jest dialog między wszystkimi kluczowymi interesariuszami: administracją centralną, samorządową, przedsiębiorcami, stroną społeczną.
– Głęboko wierzymy, że procesy transformacji wymagają efektywnego, wielostronnego dialogu między europejskimi państwami członkowskimi, uwzględniającego specyfikę poszczególnych krajów i ich gospodarek. Tylko wzajemne zrozumienie i poszanowanie poglądów zagwarantuje niezbędne wsparcie społeczne i wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego w Europie – Artur Beck, producent Szczytu Klimatycznego TOGATAIR