Polscy parlamentarzyści publikują w mediach społecznościowych znacznie częściej niż politycy innych krajów Unii Europejskiej. Najczęściej wybierają Twittera – mimo że wyborcy preferują Facebooka. Nasi politycy nie raz zaliczają wpadki – które są szeroko komentowane przez internautów i ich politycznych oponentów. Komunikacja polityków mediach społecznościowych oraz jej wpływ na zachowania społeczeństwa rośnie. Social media to nie tylko narzędzie komunikacji – ale także kształtowania postaw społecznych. Politycy powinni zatem szczególnie zwracać uwagę na język. Profilom polskich polityków wciąż brakuje konwersacyjnego charakteru. Politycy niechętnie dyskutują czy bronią swojego stanowiska w komentarzach – nie edukują ani opozycji, ani wyborców. Tymczasem nawet jedna publikacja potrafi wpłynąć nie tylko na społeczeństwo, ale również na gospodarkę. Pod koniec września Ministerstwo Aktywów Państwowych poinformowało na Twitterze, że wprowadzi podatek od nadzwyczajnych zysków. Następnie wicepremier Sasin opublikował tweeta, w którym potwierdził, że skierował projekt ustawy do premiera Mateusza Morawieckiego. Sama zapowiedź nowej daniny sprawiła, że na giełdzie akcje spółek energetycznych pikowały. WIG20 spadł o ponad 100 punktów. Tym samym Skarb Państwa stracił na sprzedaży akcji Orlenu do PZU prawie 80 mln złotych.
– Nie da się ukryć, że ogromna rola mediów społecznościowych wymaga, aby stosować je zgodnie z porządkiem prawnym – a przede wszystkim odpowiedzialnie. Niestety, prezydent Trump wprowadził zarządzanie polityczne przez tweety i znalazł licznych następców. Chociaż wydaje mi się, że w wielu krajach jednak przywódcy polityczni doszli do wniosku, że może niekoniecznie jest to słuszna metoda – powiedziała serwisowi eNewsroom Henryka Bochniarz, Przewodnicząca Rady Głównej Konfederacji Lewiatan. – Mam nadzieję, że będą wprowadzone jakieś formy regulacji, które zabronią manipulacji za pośrednictwem social mediów. Ostatnia sytuacja z tweetem Premiera Sasina powinna także być dokładnie przeanalizowana. Wydaje się, że odpowiednie organy powinny zareagować. W przeciwnym razie takie incydenty będą coraz powszechniejsze. Liczę na szeroką debatę o odpowiedzialności za słowo – bo social media łatwo wykorzystać do różnych celów, a ostatnio poprzeczka jest coraz częściej obniżana – kwituje Bochniarz.