Kryzys na Bliskim Wschodzie i inflacja w USA windują ceny złota

Michał Tekliński, dyrektor ds. rynków międzynarodowych w Grupie Goldenmark
Michał Tekliński, dyrektor ds. rynków międzynarodowych w Grupie Goldenmark

Weekendowy atak Hamasu na Izrael i otwarcie nowego konfliktu na Bliskim Wschodzie, a także wyższa od oczekiwanej inflacja w USA oddziaływały na ceny złota w tym tygodniu w największym stopniu.

Końcówka września przyniosła złotu sporą przecenę w związku jastrzębimi komunikatami płynącymi z FED. Cena złota, która w sierpniu i wrześniu lawirowała w przedziale 1 900-1 940 USD za uncję, spadła w okolice 1 840 na koniec miesiąca, a w ubiegłym tygodniu dobiła nawet do 1 820 dolarów.

Był to efekt przerzucenia uwagi części kapitału chociażby na amerykańskie obligacje, których rentowność wzrastała dzięki retoryce „wyżej i dłużej”, która wpływała na umacnianie się dolara i wzrost rentowności obligacji.

W czwartek Departament Pracy Stanów Zjednoczonych ogłosił najnowszy odczyt wskaźnika cen towarów i usług za wrzesień. Podobnie jak w sierpniu, wrześniowy odczyt kształtował się na poziomie 3,7 proc., co wprawdzie nie było wynikiem gorszym, jednak konsensus zakładał odczyt na poziomie 3,6 proc. Dane to spowodowało gwałtowne umocnienie dolara i osłabienie złota z poziomu 1 885 USD do 1 870 USD. Niemniej jednak już w piątek kruszec nadrobił chwilową słabość z nadwyżką, co pokazuje, że na dłuższą metę wzrost niepokoju na Bliskim Wschodzie, jak i obawy inflacyjne wzbudzają popyt na bezpieczne aktywa.

Inflacyjne wieści z USA, które świadczyć mogą o ograniczonej skuteczności zabiegów FED, przyniosły także spore przeceny na giełdach – zarówno na najważniejszych indeksach na Wall Street, jak i na innych indeksach na całym świecie – traciły niemiecki DAX czy francuski CAC.

Notowania złota kwotowane w polskim złotym również zakończyły tydzień na plusie. W poniedziałek uncja wyceniana była na 8 020-8 030 PLN. W piątek obserwowaliśmy już przebicie poziomu 8 150 PLN.

Czy FED podniesie jeszcze stopy procentowe?

Protokół z ostatniego posiedzenia FOMC (Komitet ds. Operacji Otwartego Rynku – odpowiedni Rady Polityki Pieniężnej) pokazuje dużą ostrożność amerykańskich bankierów centralnych wobec szybko zmieniającej się sytuacji. Maleje prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych w listopadzie. Wg CME FedWatch Tool prawdopodobieństwo podwyżki o 25 punktów bazowych w listopadzie wynosi zaledwie 9,7 proc. W grudniu jednak wzrasta do 30,5 proc. Pojawia się także 2,5-procentowe prawdopodobieństwo podwyżki o 50 pb.

Wypowiedzi przedstawicieli FED odnotowane przez media wskazują na brak jednomyślności w tej kwestii oraz dużą grupę „centrystów”, których nie można przypisać ani do gołębi, ani do jastrzębi, jak chociażby John Williams, prezes FED w Nowym Jorku, który powiedział, że w jego ocenie stopy procentowe znajdują się na poziomie maksymalnym lub blisko niego, w zakresie docelowym. Michael Barr, wiceprzewodniczący ds. nadzoru powiedział, że ważniejsze jest nie to, czy potrzebna jest dodatkowa podwyżka, ale to, jak długo stopy pozostaną na obecnym poziomie.

Michał Tekliński, dyrektor ds. rynków międzynarodowych w Grupie Goldenmark