Kurs euro pod wpływem słabych danych z Niemiec. Wojna walutowa Trumpa

Maciej Przygórzewski, główny analityk Walutomat i Internetowykantor.pl
Maciej Przygórzewski, główny analityk Walutomat i Internetowykantor.pl

Dziś po raz kolejny zobaczyliśmy słabsze dane z Niemiec. Efektem były spadki euro względem dolara. Prezydent Donald Trump oskarża UE i Chiny o sztuczne osłabianie wartości swoich walut, które to działania określa nawet mianem wojny. Na szczęście wojny walutowej (przynajmniej na razie) nie zamierza prowadzić tak agresywnie, jak handlowej.

Ponownie słabe odczyty zza Odry

Rano poznaliśmy dane na temat zamówień w niemieckim przemyśle. W ciągu roku spadły aż o 8,6%. Jest to wartość o 2,4% wyższa od oczekiwań analityków. Wyraźnie widać, że negatywne wyniki indeksów koniunktury nie biorą się znikąd. Ruch ten miał oczywiście odbicie na głównej parze walutowej świata. Kiepskie dane z największej gospodarki strefy euro spowodowały, że inwestorzy przenoszą swoje zainteresowanie na drugą stronę Atlantyku.

Trump i wojna walutowa

Zdaniem prezydenta USA wojna walutowa ma polegać na sztucznym osłabianiu swojej waluty w celu poprawy opłacalności eksportu, przy równoczesnym pogorszeniu warunków importu. Taki ruch jest oczywiście korzystny dla krajowych producentów, którzy stają się bardziej konkurencyjni względem zagranicznych rywali, ale finalnie konsumenci płacą więcej za dobra, ponieważ tracą realne alternatywy z innych państw. W ostatnich tygodniach dolar  rzeczywiście umacniał się względem zarówno euro, jak i juana, ale interpretacja każdej z tych par walutowych zależy od tego, jaki horyzont czasowy przyjmiemy za podstawę do analizy. W ciągu 5 lat dolar znacząco podrożał względem juana, z kolei w perspektywie 10-letniej niemal nie zmienił wartości. Nie wiadomo, jakie mogą być konsekwencje najnowszych wypowiedzi przywódcy Stanów Zjednoczonych, ale biorąc pod uwagę przebieg wojny handlowej, nie muszą to być tylko słowa rzucane na wiatr.

Amerykańskie Święto Niepodległości

Dzień wolny w USA spowodował, że wczoraj na rynkach było zdecydowanie spokojniej. Brak notowań na nowojorskiej giełdzie sprawił, że inwestorzy z zapartym tchem oczekiwali na kolejne otwarcie parkietu i odpowiedź na najbardziej nurtujące ich w ostatnich dniach pytanie, czyli czy główny indeks S&P 500 osiągnie pułap 3000 punktów. Na walutach zmienność była wyjątkowo niska. Najwyraźniej rynki czekają na powrót inwestorów zza oceanu. Dziś od rana dolar poszedł w górę względem złotego o ok. 1 grosz, co może potwierdzać tezę o oczekiwaniu na transakcje na amerykańskiej giełdzie.

Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:

14:30 – USA – sytuacja na rynku pracy.

Maciej Przygórzewski – główny analityk w Internetowykantor.pl