Sektor finansowy w USA odnotował wczoraj największe spadki od niemal 3 lat. Przecena dotknęła również banki na GPW. Powodem jest panika na akcjach Silicon Valley Bank, którego walory straciły wczoraj podczas sesji 60% oraz tracą dzisiaj w handlu przedsesyjnym niemal 60%.
Spis treści:
Drugi Lehman Brothers?
Drastyczna wyprzedaż spowodowana była wymuszoną sprzedażą przez Silicon Valley Bank części portfela obligacji o wartości 21 mld USD w celu zachowania płynności. W efekcie bank odnotował stratę w wysokości 1,8 mld USD. Bank ogłosił emisję akcji, z której zamierza pozyskać 2,25 mld USA w celu pokrycia tej straty. Rynek obawia się jednak wystąpienia efektu domina w sytuacji, w której podwyższenie kapitału nie będzie wystarczające, biorąc pod uwagę pogarszającą się sytuację wielu start-upów technologicznych obsługiwanych przez bank.
Co było powodem odnotowania tak dużej straty?
Banki amerykańskie posiadają w swoich portfelach znaczące ilości amerykańskich obligacji skarbowych. W wyniku podwyżek stóp procentowych przez FED wartość tych obligacji spadła, więc i wartość portfeli obligacji również odnotowała straty. Ale jedynie “na papierze”, określana jako niezrealizowana strata. Żeby doszło do zrealizowania tej straty, bank musi sprzedać posiadane obligacje wcześniej, przed terminem ich wykupu, w formie wymuszonej sprzedaży spowodowanej np . koniecznością utrzymania płynności. Ten scenariusz miał miejsce w przypadku Silicon Valley Bank. Potencjalny problem rosnących niezrealizowanych strat na portfelach obligacji dotyczy nie tylko Silicon Valley Banku, ale również największych amerykańskich banków. Skalę zjawiska obrazuje poniższe zestawienie z bohaterem dzisiejszej historii wyróżnionym czerwonym kolorem.
Źródło: Bloomberg
Bankierzy z Wall Street siedzą na beczce prochu?
Jak się okazuje wartość niezrelizowanych strat w portfelach największych banków na Wall Street jest pokaźna i znacząco urosła w efekcie podwyżek stóp procentowych. Federalna Agenda ds. Ubezpieczeń Depozytów w lutym poinformowała, że niezrealizowane straty amerykańskich banków na papierach wartościowych utrzymywanych do terminu zapadalności na dzień 31 grudnia wyniosły łącznie 620 miliardów dolarów w porównaniu z 8 miliardami dolarów rok wcześniej, zanim Fed rozpoczął podwyższenie stóp procentowych. Warto spojrzeć jak kształtowała się wysokość niezrealizowanej straty na portfelach papierów wartościowych wielkiej czwórki amerykańskich banków.
Źródło: Bloomberg
Silicon Valley Bank pierwszą kostką domino?
W sytuacji, w której emisja akcji nie odniesie oczekiwanego rezultatu i Silicon Valley Bank będzie musiał sprzedać kolejne transze posiadanych obligacji w celu zachowania płynności, panika dotycząca sektora bankowego i obaw o “powtórkę z rozrywki w 2008 r.” może chwilowo zawitać na Wall Street. Pierwsze oznaki były widoczne wczoraj. Akcje First Republic, banku z siedzibą w San Francisco, spadły o ponad 16,5% po osiągnięciu najniższego poziomu od października 2020 r., co stanowi drugą co do wielkości stratę wśród spółek z indeksu S&P 500. Zion Bancorp spadł o ponad 12%, a SPDR S&P regional banking ETF spadł o 8% po osiągnięciu najniższego poziomu od stycznia 2021 r.
Ucierpiały również główne amerykańskie banki, przy czym Wells Fargo & Co spadł o 6%, JPMorgan Chase & Co o 5,4%, Bank of America Corp o 6% i Citigroup Inc o 4%. Czwartkowy kryzys spowodował “wyparowanie” ponad 80 miliardów dolarów wartości giełdowej z 18 banków wchodzących w skład indeksu banków S&P 500, w tym spadek wartości JPMorgan o 22 miliardy dolarów.
Głos zdrowego rozsądku
Zdaje się jednak, że z wieszczeniem wystąpienia kryzysu finansowego w wersji 2.0 należy zachować daleko idącą powściągliwość.
Z trzech powodów.
Po pierwsze obligacje posiadane przez banki są w znacznym stopniu amerykańskimi obligacjami skarbowymi, a nie toksycznymi obligacjami “zabezpieczonymi” niespłacalnymi kredytami hipotecznymi, jak miało to miejsce w 2008 r.
Po drugie, banki zrealizują straty na portfelu obligacji tylko wtedy, gdy będą musiały sprzedać je wcześniej, przed ich ustalonym terminem wykupu.
Po trzecie, jeżeli banki nie będą miały problemów z bieżącą płynnością, nie będą musiały wcześniej upłynniać portfela obligacji.
Krótko mówiąc, wszystko rozbije się o bieżącą płynność sektora bankowego, płynność Silicon Valley Bank oraz o to, na ile zapowiadana emisja akcji załata dziurę wielkości 1,8 mld USD i przywróci płynność wspomnianego banku. Pozostaje nam przeczekać te kilka dni niepewności do czasu, aż inwestycyjny kurz wzniecony przez “panic sale’sów” opadnie i giełdowe pole bitwy znów wróci w ręce giełdowych weteranów kierujących się (w większym stopniu) racjonalnymi pobudkami, niż emocjami.
Autorzy: Maciej Kietliński, analityk XTB