Polski złoty niedoszacowany przez wysoką inflację i politykę RPP

Złoty jest bardzo słaby, pomimo globalnej euforii i sytuacji na giełdach, która powinna sprzyjać wzmocnieniu polskiej waluty. Tak się nie dzieje, bo inwestorzy czekają na całą serię podwyżek stóp procentowych.

Giełdowej euforii rynek walutowy przygląda się z boku, a ze szczególnym dystansem patrzy w kierunku złotego.

– Zwykle jest tak na rynkach walutowych, że nastawienie inwestorów do ryzyka ma wpływ na kursy walut w tym także na złotego, a więc jeśli są pozytywne oczekiwania dotyczące wzrostu gospodarczego i stopy zwroty z ryzykownych aktywów jak akcje, to wówczas waluty rynków wschodzących zazwyczaj zyskują, bo kapitał płynie na te rynki – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – Jednak ostatnio nie widać tej zależności, a złoty jest słaby. Kurs euro jest na poziomie z apogeum paniki covidowej.

Globalne rynki cały czas zdają się być pod wpływem ostatniego posiedzenia Fed. Pomimo rozpoczęcia ograniczania dodruku dolar lekko traci i nie zmieniły tego solidne dane z rynku pracy.

Para EURUSD od dłuższego czasu utknęła w okolicach 1,16, a to przy ostatnich bardziej zdecydowanych poczynaniach RPP oraz euforii na Wall Street przekłada się na lekkie umocnienie złotego. Mogłoby się wydawać, że rozpoczęcie ograniczania dodruku przez Fed umocni dolara i zaszkodzi globalnym nastrojom. Trzeba jednak pamiętać, że taki ruch był już wcześniej wyczekiwany, a sam dolar umacniał się niemal nieprzerwanie od maja.

W USA mamy kombinację mocnego wzrostu i wysokiej inflacji, rynki zatem liczyły na przynajmniej nieformalną zapowiedź podwyżki stóp procentowych w przyszłym roku. Tak się jednak nie stało i posiedzenie ostatecznie odebrane zostało jako gołębie. Widać to tak na rynku obligacji (spadek rentowności amerykańskich 10-latek poniżej 1,5%, gdy jeszcze całkiem niedawno były notowane powyżej 1,7%), akcji (niemal co chwila nowe rekordy), złota (wzrost powyżej 1800 dolarów za uncję), kryptowalut (nowe rekordy), jak i wreszcie samego dolara.

Co ciekawe, rynek niespecjalnie zareagował na piątkowy raport z rynku pracy, który pokazał solidny wzrost zatrudnienia, będący tym elementem, który ma zdecydować o terminie pierwszej podwyżki w USA. Najwyraźniej przekonanie o tym, że Fed będzie chciał ten moment odwlekać jest tak silne, że rynek chce zobaczyć jeszcze mocniejsze dowody.

To teoretycznie dość dobry układ dla złotego, który o ile zyskuje, to ruchy są raczej symboliczne (znacznie wyraźniej zyskuje choćby czeska korona, gdzie stopy podnoszone są jeszcze szybciej niż w Polsce). Jest kilka powodów, że złoty jest słaby.

– Kapitał zamiast do walut rynków wschodzących płynie do największych spółek technologicznych, które pokazują świetne wyniki finansowe i waluty rynków wschodzących nie są dziś sexy – wyjaśnia ekspert XTB. – W Polsce wzrosły stopy procentowe, teoretycznie dla inwestorów jest to sytuacja, gdy warto być zaangażowanym w lokalną walutę, bo wzrastają dochody z odsetek, jednak tak się nie dzieje bo z powodu wysokiej inflacji realne stopy procentowe mamy głęboko ujemne.

W strefie euro stopy procentowe są niższe, ale tam inflacja jest o wiele mniejsza niż w Polsce, choć też wpływają na nią wysokie ceny ropy naftowej, gazu czy energii elektrycznej.

Zbyt łatwo polityka NBP doprowadziła do zbyt dużego wzrostu cen.

– Inwestorzy obawiają się, że RPP nie będzie w stanie schłodzić wysokiej inflacji, ta natomiast łatwo spadnie w Europie Zachodniej – dodaje P.Kwiecień. – Gdyby doszło do załamania euforii na rynkach globalnych, to złoty na tym bardzo ucierpi.