Pracowników sezonowych jest za mało, więc pracują do oporu. Niektórzy 18 godzin na dobę

kelner covid

Ten sezon wakacyjny nie przynosi – póki co – wielkiej ilości skarg na pracodawców, którzy nie płacą na czas lub zawierają z pracownikami nieuczciwe umowy. Pojawiają się jednak inne problemy, które są zgłaszane do stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom. W tym sezonie bardzo poważnym problemem są konsekwencje niedoborów kadrowych, szczególnie w lokalach gastronomicznych, kawiarniach, pubach oraz obiektach handlowych ulokowanych w pasie nadmorskim i miejscowościach turystycznych. – Brakuje rąk do pracy, więc pracodawcy wyciskają jak cytrynę tych pracowników, którzy są na miejscu. Skarg jest sporo, bo niektórzy mówią wprost, że czują się wykorzystywani. Praca sezonowa nie powinna trwać 18 godzin na dobę, a takie historie są nam przytaczane – mówi Prezes Małgorzata Marczulewska.

„Musisz pracować do oporu, bo nie ma rąk do pracy”

Sezon letni 2021 to czas bardzo specyficzny dla stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom – problemy z ubiegłych sezonów, czyli nieuczciwe umowy czy brak wypłat wynagrodzeń jakby zniknęły, stanowią zaledwie… ułamek procenta wszystkich wiadomości jakie otrzymujemy. Pojawiają się jednak zupełnie inne, czasem bardzo poważne problemy.

– W kurortach brakuje rąk do pracy. Szacunkowo gastronomia byłaby w stanie z miejsca zatrudnić kilkanaście tysięcy osób gotowych do podjęcia pracy. Podobnie jest w hotelarstwie czy w usługach. Niestety im mniej pracowników, tym więcej pracy dla tych, którzy są na miejscu. Otrzymujemy bardzo dużo sygnałów o przepracowanych kucharzach i kelnerkach. Pojawiają się skargi o to, że ilość nadgodzin jest tak wielka, że pracownicy rezygnują z zatrudnienia, bo nie są w stanie sprostać oczekiwaniom pracodawcy – mówi Prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom Małgorzata Marczulewska.

Przykładów jest niestety z każdym tygodniem coraz więcej: – Mieliśmy przykład skarg od kelnerki, która w umowie miała pracę do północy, a skarżyła się, że przez cztery noce pracowała do 3-4 nad ranem, a następnego dnia miała zaczynać pracę o godzinie 11:00. Takich sytuacji jest dużo, bo pracowników brakuje, a nie brakuje turystów. Więc klientów jest tak wielu, że pracownicy nie są w stanie wszystkich obsłużyć. Problem zgłaszają także często kucharze, którzy pracują po 5-6 dni bez przerwy po kilkanaście godzin. Sytuacja jest dramatyczna – mówi Prezes Marczulewska.

Prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom przyznaje, że pracodawcy proponują pracownikom pieniądze za nadgodziny, często nawet wyższe niż standardowe uposażenie, ale to przy takim natłoku pracy za mało: – Zgłoszenia do nas nie dotyczą zwykle pieniędzy, a ogólnego poczucia presji, że musisz pracować do oporu, bo nie ma rąk do pracy – dodaje.

„Dyskontowy Armageddon”? W sklepach w kurortach turystycznych pracuje zbyt mało osób, by zapewnić dobrą obsługę klientów

Do stowarzyszenia dociera także dużo sygnałów na temat tego, że coraz więcej pracy jest również w marketach i dyskontach. Szczególnie tych ulokowanych w galeriach handlowych. Jak czytamy w jednej ze skarg, która trafiła do stowarzyszenia, nad morzem sytuacja w niektórych sklepach to prawdziwy armageddon: – Nie jest to zależne od tego, czy sklepy handlują w niedzielę czy nie. Turystów jest tak gigantyczna ilość, że w sklepach tworzą się gigantyczne kolejki. Co ciekawe, skarg mamy dużo zarówno znad morza jak i na przykład z miejscowości górskich. Pracownice popularnych sklepów mówią, że jest ich zbyt mało, by zapewnić płynną obsługę w sklepach. W niektórych skargach pojawiają się informacje o ogromnych kolejkach, braku czasu na wyładunek towaru, a nawet informacje o stłuczkach na parkingach. Jedna z Pań napisała, że nie jest nadzorcą ruchu, a stłuczki czy blokady na parkingach zdarzają się kilka razy dziennie – mówi Prezes Małgorzata Marczulewska.