Rośnie rentowność amerykańskich obligacji

Wall Street

Wall Street w środę miała tylko jedno zadanie – pokazać, czy jej prawdziwe oblicze zobaczyliśmy w poniedziałek (spadki indeksów), czy we wtorek (zwyżki). Nie było nowych impulsów, które mogłyby pokierować rynkami, więc bardziej prawdopodobne było dążenie do ustanowienie nowych rekordów albo wejście rynków w stan wyczekiwania na nowe impulsy.

W środę w USA opublikowany został raport o sierpniowej liczbie rozpoczętych budów domów i pozwoleń na ich budowę. Dowiedzieliśmy się, że rozpoczęto o 9,2% więcej niż w lipcu budów (oczekiwano 5,3%) i wydano o 5,7% mniej pozwoleń (oczekiwano wzrostu o 0,6%).

W środę na rynku surowcowym ropie pomógł raport o zmianie zapasów ropy i paliw, dzięki czemu pokonała poziom 70 USD i wyrysowała formacje podwójnego dna. Teoretycznie zapowiada to wzrost ceny przynajmniej do 76 USD.

Dla Wall Street ważne było to, że rosła rentowność obligacji USA, Rentowność dziesięcioletnich obligacji pokonała znowu poziom 3%, co znacznie zwiększa prawdopodobieństwo trwałego wybicia z 30. letniego kanału trendu spadkowego.

Gracze jednak na razie nie widzą zagrożeń (a powinni). Wręcz przeciwnie – zyskiwał sektor bankowy, bo wyższe stropy bankom będą pomagały w wypracowaniu wyższych zysków. Wzrost ceny ropy pomagał sektorowi paliowemu. NASDAQ jednak nieco tracił, więc S&P 500, indeks szerokiego rynku, stanął w rozkroku i trzymał się blisko poziomu neutralnego. Tak się też ta sesja zakończyła – S&P 500 mikroskopijnie zyskał, a NASDAQ nieznacznie stracił.

W Polsce w środę GUS opublikował raport o dynamice produkcji w sierpniu. Dowiedzieliśmy się, że produkcja wzrosła o 5% r/r (oczekiwano 5,2%). Produkcja po uwzględnieniu czynników sezonowych też wzrosła o jedynie 5%. Dane na pozór były słabe, ale wynikało to z wysokiej bazy w sierpniu 2018 roku. Poza tym wysoka temperatura i szczyt sezonu urlopowego tez produkcji nie pomagały. Doskonale zachowała się produkcja budowlano-montażowa – wzrost o 20,0% r/r.

GPW we wtorek przed południem pokazywała, że w tygodniu z wygasaniem kontraktów na WIG20 nie należy oczekiwać sesji o dużym znaczeniu prognostycznym. Owszem, WIG20 rozpoczął sesję od wzrostu – podobnie jak inne indeksy europejskie, ale po 30 minutach zanurkował i zabarwił się na czerwono. Honor blue chipów ratowały wzrosty cen akcji PKO BP i Pekao.

Po tym ataku podaży WIG20 powoli wracał do poziomu neutralnego. Rósł mWIG40, ale spadał sWIG80. Po południu WIG20 już spokojnie rósł. W okolicach pobudki w USA zyskiwał nawet wtedy, kiedy na innych giełdach trwał marazm połączony z osuwaniem się indeksów.

Dopiero przed rozpoczęciem sesji w USA indeksy przez chwilę osunęły się, ale szybko wróciły do poprzednich poziomów, a potem szybko WIG20 powędrował wyżej. Zyskiwał już około półtora procent, ale znowu (podobno jak we wtorek) popyt nieco „odpuścił”. Indeks zyskał jednak 1,26%. Zyskał też (0,66% mWIG40), nieznacznie stracił sWIG80.

Teoretycznie duży wzrost obrotu kazałby powiedzieć, że rynek kieruje się na północ. Szczególnie, że skompilowany indeks rynków rozwijających się też się tam przesuwa. Nie dostaliśmy jeszcze jednak technicznych sygnałów kupna, a piątkowe wygasanie linii kontraktów nadal wykoślawia obraz rynku.

Piotr Kuczyński, Główny Analityk Dom Inwestycyjny Xelion