Bank Światowy: Ceny surowców będą rosnąć. Ropa za kilka lat powróci do poziomu 60 dolarów

CEO Magazyn Polska

Niskie ceny surowców to już przeszłość – uważa starszy ekonomista Banku Światowego. Wprawdzie o powrocie do poziomów z początku 2014 roku długo nie będzie mowy, ale za 3–4 lata ropa powinna się znaleźć na poziomie 60 dolarów.

– Nasza prognoza cen ropy na ten rok to około 41 dol. za baryłkę. Jeszcze w styczniu prognozowaliśmy, że będzie to około 37 dol. Ta prognoza zakłada, że w pozostałej części tego roku ceny mniej więcej utrzymają się na poziomie z ostatnich kilku tygodni, czyli ponad 40 dol. Zakładamy, że ceny ropy będą rosły do około 50 dol. w przyszłym roku i tak stopniowo do około 60 dol. w okresie od 2019 do 2020 r.  – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Leszek Kąsek, starszy ekonomista Banku Światowego.

Cena ropy naftowej, która spadała od połowy 2014 roku, zaczęła odbijać przed połową lutego. Od tej pory ropa WTI podrożała o dwie trzecie, do 45 dolarów za baryłkę. Cena ropy Brent wzrosła o połowę, do 46 dolarów. To jednak wciąż nawet nie jest połowa ceny sprzed dwóch lat. Zdaniem ekonomistów choć czasy ekstremalnie tanich surowców się skończyły, to jednak zwyżki będą stopniowe.

– Wydaje się, że czasy taniej ropy minęły. Teraz będą czasy nieco droższej ropy, niż było to pod koniec roku ubiegłego czy w styczniu tego roku. W przypadku metali te spadki będą już bardziej umiarkowane. W przypadku miedzi i srebra spodziewam się, że ceny będą rosły stopniowo, podobnie z surowcami rolnymi. Wydaje się, że na wszystkich tych rynkach surowcowych czasy tanich surowców się skończyły –  prognozuje Kąsek.

Srebro od początku roku podrożało o 27 proc., złoto – o niemal 23 proc. i przekroczyło ostatnio barierę 1300 dolarów za uncję, miedź – o ponad 5 proc. Podobnie jest z surowcami rolnymi: soja podrożała od początku roku o 22 proc. (najmocniej w kwietniu), pszenica o niemal 5 proc., zaś kukurydza – o ponad 10 proc.

Ponieważ niskie ceny surowców spowodowane były z jednej strony nadpodażą, a z drugiej spadkiem popytu, zwłaszcza ze strony dużych gospodarek wschodzących, takich jak Chiny, to odbicie na rynku surowców może być oznaką zdrowienia globalnej gospodarki.

– Zwyżki cen mogą sugerować, że gospodarka światowa ma się nieco lepiej, czy może będzie się rozwijać nieco szybciej, niż oczekiwano do tej pory. Są to jednak małe zmiany i wiemy, że na te zmiany dostosowania cen surowców, w szczególności ropy, wpływają zarówno czynniki popytowe, jak i podażowe. Dlatego niekoniecznie gospodarka światowa w dużym stopniu skorzysta z tych podwyżek –  mówi Kąsek. – Nie odbędzie się to na pewno w szybkim okresie. Pocieszeniem będzie fakt, że te kraje, które były w dużym stopniu uzależnione od tych rynków, odczują pewną ulgę. Mówię tutaj w szczególności o niektórych krajach w Afryce czy Brazylii.

Według Banku Światowego gospodarka światowa, podobnie jak grupy krajów rozwiniętych i rozwijających się, osiągnie w tym roku wzrost o pół pkt. proc. wyższy niż przed rokiem. Dla całego świata będzie to tempo 2,9 proc., przy czym dla krajów najzamożniejszych będzie to 2,1 proc., zaś dla rozwijających się – 4,8 proc.