Dolar zyskuje, funt traci

Enrique Diaz-Alvarez – Ebury
Enrique Diaz-Alvarez

W zeszłym tygodniu Rada Polityki Pieniężnej zaskoczyła rynek, ogłaszając podczas listopadowego posiedzenia silniejszą niż się spodziewano podwyżkę stóp procentowych. Funt stracił po spotkaniu Banku Anglii, który zdecydował się nie podnosić stóp procentowych. Dolar za to pozostaje stabilny po tym, jak Rezerwa Federalna ogłosiła ograniczenie skupu obligacji, które było w dużej mierze oczekiwane przez rynek, oraz po mocnym piątkowym raporcie o zatrudnieniu.

Reakcja złotego na wieści z NBP nie była duża. Po lekkim umocnieniu w środę w dalszej części tygodnia waluta oddała praktycznie wszystkie zyski względem euro i obecnie para EUR/PLN pozostaje w okolicy poziomu 4,60. Jednocześnie euro wciąż ma problemy, jako że prezes EBC Christine Lagarde podkreśla, że nie obawia się inflacji, i sprzeciwia się podwyżkom stóp.

Ruchy walut G10 skorelowane są z jastrzębią bądź gołębią postawą odpowiednich banków centralnych. Punktem odniesienia dla zwolenników zacieśniania polityki monetarnej jest niezwykle gołębi konsensus, zgodnie z którym wśród krajów rozwiniętych polityka ta pozostaje wciąż bardzo luźna.

Najważniejszymi odczytami w tym tygodniu będą te dotyczące inflacji w USA – PPI (wtorek 9.11) i CPI (środa 10.11). W obu przypadkach przewidywany jest ich dalszy wzrost z i tak już wysokich poziomów. Istotne będą także przemówienia członków Fedu. Nadal spodziewamy się, że będzie rosła niezgoda co do zasadności utrzymywania ultraluźnej polityki monetarnej w obliczu pozostającej przez dłuższy czas znacznie powyżej celu inflacji.

Spis treści:

PLN

Stopa referencyjna wzrosła o 75 pb. do 1,25% – powyżej oczekiwanych przez rynek 50 pb., co sugeruje, że decydenci są zaniepokojeni narastającą presją inflacyjną znacznie bardziej, niż wydawało się inwestorom. Bank istotnie podniósł też projekcję inflacji i jej centralna ścieżka zakłada obecnie, że inflacja CPI w przyszłym roku wyniesie 5,8% zamiast prognozowanych w lipcu 3,3%.

W trakcie konferencji prasowej po posiedzeniu RPP prezes NBP Adam Glapiński powiedział, że w grudniu prawdopodobna jest kolejna podwyżka stóp. Jego późniejsza retoryka wskazująca na oczekiwany spadek inflacji po styczniu 2022 r. sugeruje, że obecny cykl może być dość skoncentrowany. Komunikacja banku z rynkiem nadal nie jest jednak precyzyjna.

W tym tygodniu warto zwrócić uwagę na piątkowe wstępne dane o PKB Polski w III kwartale. Poznamy też sporo wieści z regionu: we wtorek decyzję w sprawie stóp podejmie Narodowy Bank Rumunii, w trakcie tygodnia poznamy też dane o inflacji w październiku w części krajów CEE.

EUR

Poważnym problem dla euro jest gołębia postawa prezes Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde, która póki co nie obawia się rosnącej inflacji. W związku z powyższym postanowiliśmy zrewidować w dół naszą prognozę dla wspólnej waluty.

Uważamy, że utrzymująca się dłużej niż oczekiwano presja inflacyjna jest zjawiskiem wyraźnie globalnym. Pojawiła się najpierw w USA, a ostatnio dotarła z opóźnieniem również do strefy euro, jak często bywa z trendami makroekonomicznymi. To opóźnienie może jednak umożliwić Europejskiemu Bankowi Centralnemu poleganie jeszcze przez jakiś czas na jego optymistycznych prognozach dotyczących przejściowej inflacji, a w tym otoczeniu trudno o umocnienie euro.

USD

Decyzja Fedu w listopadzie, by ograniczyć skup obligacji skarbowych i listów zastawnych, była mniej więcej zgodna z oczekiwaniami rynku. Spodziewamy się nieco jastrzębiego zwrotu w komunikatach, jednak prezes Jerome Powell pozostaje wyraźnie pewny, że inflacja będzie przejściowa – choć Fed nie przewidział wcześniej jej nadejścia, wysokości ani czasu trwania skoku. Dolar nieco się zachwiał po tym „gołębim taperingu”, ale odbił po silnym raporcie z rynku pracy opublikowanym następnego dnia.

Wszystkie oczy będą teraz zwrócone na środowy raport inflacyjny. Prognoza zakłada kolejny silny wzrost zarówno głównej, jak i bazowej miary. Nie oczekujemy żadnych natychmiastowych zmian w polityce, ale Fed nie może ignorować tych odczytów bez końca.

GBP

Wydaje się, że Bank Anglii poważnie nadwyrężył zaufanie rynku. Po tygodniach jastrzębich sygnałów postąpił wbrew oczekiwaniom rynku i na listopadowym zebraniu pozostawił niezmienione stopy – tylko dwóch z dziewięciu członków głosowało za natychmiastową podwyżką. Bank nie zobowiązał się również do podniesienia stóp w konkretnym terminie, pozostawia jednak możliwość podwyżek na kolejnych posiedzeniach. Funt nie przyjął tego dobrze i był w zeszłym tygodniu jedną z najgorzej radzących sobie walut na świecie.

W tym tygodniu w centrum uwagi będą ponownie publikacje danych. Mimo że raport inflacyjny z USA może być najważniejszym czynnikiem kształtującym kurs USD/GBP, to miesięczne dane o PKB Wielkiej Brytanii we wrześniu pokażą, w jakim tempie sektor usług normalizuje się po problemach z wariantem Delta.

CHF

Frank szwajcarski poruszał się w stosunkowo wąskim zakresie względem euro i zakończył tydzień niedaleko kursu, z którym go zaczął – blisko najlepszej pozycji od maja 2020 r. Reakcja waluty na silniejszy niż oczekiwano odczyt inflacji w Szwajcarii w ostatni wtorek była niewielka. Główna stopa wzrosła do 1,2% w ujęciu rocznym, co jest najwyższą wartością od sierpnia 2018 r. Ten wzrost cen jest jednak wciąż w dużej mierze efektem bazy, co bez wątpienia zmniejsza presję na Szwajcarski Bank Narodowy, by wkrótce podnieść stopy procentowe. Rynek terminowy nie wycenia obecnie pierwszej podwyżki przed 2023 r., co jest jednym z najpóźniejszych terminów w przypadku banków centralnych G10.

Poza danymi o inflacji PPI w piątek, które zapewne zostaną pominięte przez rynek, w kalendarzu ekonomicznym dla Szwajcarii raczej nic nie ma, więc frank będzie zależny od wydarzeń na świecie.

Autorzy: Enrique Diaz-Alvarez, Matthew Ryan, Roman Ziruk, Itsaso Apezteguia – analitycy Ebury