Rynki trzymają się świeżo nabytego optymizmu, choć wstępny rajd aktywów ryzykownych powoli zaczyna wytracać pęd. Inwestorzy zaczynają się rozglądać w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: co dalej? A porównywanie fundamentów zaczyna się kłócić z obecnym obrazem rynku.
Rentowności 10-letnich obligacji skarbowych USA wspięły się wczoraj do 3,09 proc. i znalazły się najwyżej od maja. To rodzi problem zarówno w kontekście obserwowanej słabości USD, jak i potencjału odbicia np. walut rynków wschodzących. Jak pamiętamy, w kwietniu rajd rentowności był kołem zamachowym aprecjacji USD i siał postrach wśród emerging markets. Póki co techniczne warunki pozycjonowania mogą zaburzać ta relację – w ostatnim wzroście cen obligacji (spadku rentowności) dużą rolę odgrywał napływ kapitału szukającego bezpiecznych przystani, więc teraz odwracanie tego ruchu niekoniecznie jest przyjazne dla USD (bo oznacza przetransferowanie kapitału z rynku długu USA z powrotem na rynki bardziej ryzykowne). Dodatkowo to, że USD był walutą pierwszego wyboru w czasie eskalacji wojen handlowych, jest teraz jego kulą u nogi, kiedy inwestorzy realizacją zyski. Ale korelacje dług-waluta zwykle nie są długo ignorowane, choć przy nieprzewidywalności rynku w 2018 r. inwestorzy prędzej będą wyczekiwać impulsu, który potwierdzi, że warto kupować USD pod wskazania z rynku obligacji. Pamiętajmy o tym w kontekście przyszłotygodniowego posiedzenia Fed.
Dziś decyzje podejmują dwa banki centralne w Europie: SNB i Norges Bank. W Szwajcarii stopy pozostaną bez zmian. Szwajcarski Bank Narodowy ze zmianami polityki monetarnej będzie czekał na pierwszy ruch ze strony EBC, czego nie spodziewamy się wcześniej, jak we wrześniu 2019 r. Za to komunikat może przysporzyć niespodzianek. W odniesieniu do ostatniego umocnienia CHF, SNB pozostanie gołębi w swoim przekazie i tradycyjnie przypomni, że frank jest walutą o „zawyżonej wycenie”. Sugestie w komunikacie, że bank czuje się zaniepokojony ostatnimi zmianami na rynku i zamierza przeciwdziałać przyszłej aprecjacji, będą lekkim zwrotem w gołębią stronę i EUR/CHF może na tym zyskiwać.
Od Norges Banku oczekujemy, że podniesienie stopę procentową o 25 pb (czw). Do podwyżki bank przygotowywał rynek już od jakiegoś czasu, a słabszy NOK, wyższa inflacja i poprawa w aktywności gospodarczej przemawiają za zacieśnianiem. Rynek już dobrze wycenił podwyżkę, ale Norges Bank wciąż może przysporzyć jastrzębiego impulsu, jeśli w projekcji zasugeruje wcześniejszy termin kolejnego ruchu. W grę wchodzi nawet następna podwyżka w grudniu, ale marzec przyszłego roku wystarczy, by podtrzymać aprecjację NOK.
Poza tym sprzedaż detaliczna z Wielkiej Brytanii była mocno wahliwa w ostatnim czasie, więc z rezerwą należy podchodzić do prognozy -0,2 proc. m/m w sierpniu. Ale to też oznacza, że poprzeczka dla pozytywnych zaskoczeń jest ustawiona nisko, a w ostatnich dniach inwestorzy polują na każdy pretekst, by podbić wycenę funta. Tak było wczoraj po odczycie CPI, choć gra ta jest obarczona dużym ryzykiem, gdyż szum informacyjny wokół Brexitu jest przeszkodą. Wczoraj mogliśmy ego doświadczyć po informacji, w myśl których Premier May ma odrzucić ostatnią propozycję strony unijnej w kwestii granicy celnej między Irlandią Północną i Irlandią. Wciąż jest sporo niewiadomych, który z zaskoczenia mogą wstrząsać rynkiem.
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.