Negocjowanie stawek depozytów bankowych dla firm od kuchni

giełda

Nie od dziś powszechnie znane są stwierdzenia że „pieniądz musi pracować” i „pieniądz robi pieniądz”. Jakkolwiek groteskowo by to brzmiało, stwierdzenia te bardzo dokładnie oddają rzeczywistość panującą w świecie finansów. Bardzo dobrze obrazują także cykl kreacji, czyli pomnażania wartości pieniądza. Oczywiście uwzględniając fakt, że aby nabyć pieniądz, musimy za niego zapłacić – tak samo jak w przypadku nabywania innych dóbr czy usług.

Nasuwa się wobec tego pytanie, ile kosztuje nasz pieniądz i co zrobić aby „pracował” on efektywnie. Przywołując tu analogię do pracownika zatrudnionego w przedsiębiorstwie, można śmiało stwierdzić, iż wspomniany pracownik będzie pracował tak efektywnie, jak efektywnie będzie zarządzany przez swojego managera. Podobnie będzie w przypadku gospodarowania gotówką. Jeżeli ulokujemy ją w mało efektywnym miejscu, być może będzie ona „pracowała” – tylko niestety nie dla nas.

Firma versus dealer depozytowy
Istnieje wiele form zarządzania nadwyżkami pieniężnymi, a oferta instytucji finansowych jest bardzo bogata. Często jednak – z braku wiedzy, doświadczenia lub po prostu czasu – decydujemy się na standardowe i powszechne rozwiązania, np. depozyt bankowy. Warunki depozytów, jakkolwiek bardzo różne, pozostawiają wśród klientów pewien niedosyt. Szczególnie w środowisku historycznie niskich stóp procentowych. Reagując na tę sytuację, część klientów banków decyduje się na indywidualne negocjowanie stopy procentowej. Tu zaczynają się schody, bo w wyspecjalizowanych komórkach bankowych, jak np. departament skarbu, pracują specjaliści w tej materii. Tylko nielicznym klientom udaje się więc wynegocjować korzystny kurs. Często nawet okazuje się, iż ten wynegocjowany jest niższy od oferty innego depozytariusza.

Dlaczego oferty banków tak bardzo różnią się od siebie?
Dealer depozytowy, który negocjuje stawkę, uzależnia oprocentowanie od kilku czynników: kwoty depozytu, czasu na jaki klient deklaruje oddanie środków, waluty w której deponowane są środki, ale również szeregu produktów, z których klient korzysta i na których bank również zarabia. Ponadto stawki depozytowe, którymi dysponuje dealer, tworzone są w oparciu o zarządzanie płynnością banku. Mogą zmieniać się one nawet kilka razy dziennie w zależności od sytuacji rynkowej. Pamiętajmy, iż bank musi zadbać między innymi o to, aby ilość środków przyjętych w depozyt pokryła potrzeby kredytowe innych klientów, którzy w danym momencie gotówki potrzebują. Na potrzeby takich operacji wykorzystywane są między innymi rynkowe stawki WIBOR i WIBID. Ostateczna stawka, jaką oferuje bank, jest jednak determinowana stopą rezerwy obowiązkowej, stanem bilansowym banku oraz jego bieżącymi potrzebami płynnościowymi. To ta wartość w istotnym stopniu wyznacza ostateczny wynik depozytu oraz tworzy bazę do jego negocjacji. Każdy bank ma różnych klientów, różne aktywa oraz różny wynik finansowy dlatego ostateczna oferta nie może być identyczna.

W praktyce zdarza się również coś w rodzaju „wojny depozytowej”, kiedy bardziej płynne banki gromadzą depozyty – nawet przepłacając za nie tak, aby środki nie znalazły się w posiadaniu konkurencji.

Więcej dla banku, mniej dla klienta
Bank przyjmując nasze środki w depozyt oczywiście chce na nich zarobić. Im niższe oprocentowanie w stosunku do wspomnianej bazy otrzyma klient, tym wyższą marżę zatrzyma bank. Jeżeli za bazę przyjmiemy np. jednomiesięczny WIBID, to różnica między otrzymaną stawką depozytową a wartością bazy będzie w uogólnieniu marżą banku. Zdecydowanie łatwiej jest wyobrazić sobie przybliżony przychód banku w momencie kiedy nasze środki deponowane są na nieoprocentowanych rachunkach bieżących.

Powyższy przykład to jedynie początek przychodu banku. Wspomniany depozyt przecież dalej „pracuje”, np. w postaci kredytu zdecydowanie wyżej oprocentowanego aniżeli otrzymał klient, który go zdeponował. Wówczas przychody z obrotu pieniądzem powiększają swoją wartość – jednak na tym etapie już tylko dla banku. Naszą zapłatą za pieniądz pozostaje jedynie oprocentowanie wynegocjowane z dealerem.

Produkty asset management wypierają lokaty dla firm
Znając powyższe mechanizmy tworzenia depozytów bankowych i ich negocjacji, powielania procesów oraz związane z tym koszty coraz częściej determinują do rozpatrzenia innych możliwości. Przede wszystkim firmy i instytucje podpatrują, jak radzą sobie w tej materii nasi zachodni sąsiedzi. Tam tego typu procesy dużo efektywniej sprawdziły się w momencie zlecania ich wyspecjalizowanym firmom zarządzającym aktywami, których zadaniem jest dbać o efektywną pracę pieniądza. Dlatego również w Polsce coraz powszechniejszą alternatywą dla standardowych depozytów stają się fundusze pieniężne, ale również „szyte na miarę” produkty asset management zarządzane przez towarzystwa funduszy inwestycyjnych.

Fundusze pieniężne oraz asset management ułatwiają wiele procesów związanych z efektywną pracą pieniądza, jakie pojawiają się na etapie codziennego zarządzania przedsiębiorstwem jak blokowanie środków na określony termin, monitorowanie ceny pieniądza, negocjacje z bankami, raportowanie i każdorazowa analiza kondycji finansowej instytucji, której powierzamy nasz kapitał.

Zapewniające dzienny dostęp do środków, korzyści podatkowe, dużą alokację ryzyka, ale również przewyższającą depozyty rentowność – produkty asset management coraz częściej są nieodłącznym narzędziem dyrektorów finansowych w zarządzaniu nadwyżkami finansowymi. Szczególnie w odniesieniu do tej części gotówki, która niejednokrotnie zalega na rachunkach bieżących z powodu trudności w określeniu terminu jej wykorzystania.

Adam Wolski – Dyrektor Regionalny ds. Klientów Instytucjonalnych w Union Investment TFI