WikiLeaks ujawnia „hakerskie narzędzia” CIA | Komentarz Matthew Ravdena

WikiLeaks opublikowało tajne hackerskie narzędzia wykradzione z CIA. Agencja zna niezałatane dziury w iOS, Androidzie i Windowsie.

Matthew Ravden
Matthew Ravden, wiceprezes firmy Balabit
Matthew Ravden, wiceprezes firmy Balabit
Matthew Ravden, wiceprezes firmy Balabit

Na WikiLeaks pojawiła się publikacja o kryptonimie Vault7 zawierająca szczegóły i opis narzędzi wykorzystujących luki w oprogramowaniu iOS, Android i Windows. Zakładając, że te doniesienia są prawdziwe (a wydają się być autentyczne), to dla szeroko rozumianej opinii publicznej szokująca może być informacja o tym, jak potężnymi narzędziami dysponują organizacje sponsorowane przez rządy niektórych państw, a których celem jest zdobywanie informacji. Okazuje się, że służyć temu mogą telewizory, smartfony, a właściwie dowolne urządzenia podłączone do sieci.

Jednak dla osób związanych z branżą bezpieczeństwa informacje te nie są szczególne zaskakująca. Zasoby, jakimi dysponują CIA, MI5, czy FSB umożliwiają im właściwie wszystko. Można powiedzieć, że organizacje te funkcjonują według zupełnie innych reguł, niż reszta społeczeństwa.

Na ironię zakrawa więc fakt, że pomimo tych wszystkich możliwości i technologii, CIA nie jest w stanie prawidłowo nadzorować własnego personelu. Potrafią włamać się na telewizor Samsunga, ale nie potrafią namierzyć nietypowego zachowania użytkownika na własnym serwerze albo nietypowego zrzutu wrażliwych danych dostępu.

Wśród specjalistów zajmujących się bezpieczeństwem danych od dawna wiadomo, że największym zagrożeniem dla organizacji są tak zwani uprzywilejowani użytkownicy, czyli ci, którzy mają szczególne uprawnienia dostępu do infrastruktury i danych organizacji. Jedna osoba o odpowiednich uprawnieniach może wywołać nieprawdopodobne straty i chaos.

Najwyraźniej wnioski z afery Snowdena nie zostały wyciągnięte, a oczywistym jest, że konieczny jest lepszy monitoring użytkowników i lepsza analityka.”