Polscy politycy nie potrafią liczyć

rp_29950b1389_1067237-petru-pkb.png

Ryszard Petru, szef Towarzystwa Ekonomistów Polskich powołuje stowarzyszenie Nowoczesna.PL. To jego odpowiedź na „nieudolność rządu” i „ciepłą wodę w kranie”. – Niektóre argumenty polityków, które u nas dominują, w każdym lepiej rozwiniętym kraju po prostu by nie przeszły – mówi w rozmowie z Money.pl. 

Jak zapowiada Petru, Nowoczesna.PL nie tylko będzie mówić o gospodarce, ale również brać czynny udział w polityce. Chce zbierać na przykład podpisy pod ustawami, które trafią do Sejmu.

– Planujemy na przykład zgłoszenie ustawy o zniesieniu przywilejów emerytalnych dla niektórych grup – zapowiada Ryszard Petru w rozmowie z Money.pl.  – Nie proponujemy, by zabrać przywileje górnikom, którzy już pracują w kopalniach. Projekt zakłada, że nowe osoby, które dopiero będą pracować na tych stanowiskach, nie będą już tak faworyzowane przez ustawodawcę.

Petru zapewnia, że jego stowarzyszenie nie przekształci się w partię polityczną, choć nie wyklucza, że część osób będzie miała ambicje polityczne. Spekulacje o wspólnej, politycznej drodze z Leszkiem Balcerowiczem i Władysławem Frasyniukiem na razie ucina: – Z prof. Balcerowiczem często i na bieżąco rozmawiamy o sprawach Polski. Ale ja właśnie powołałem stowarzyszenie, nie partię polityczną. Co będzie dalej? Zobaczymy.

Fakt, że projekt rozwijany będzie mocno dopiero po wyborach prezydenckich, szef Towarzystwa Ekonomistów Polskich tłumaczy tym, że to obietnice przyszłych posłów są dla polskiej gospodarki znacznie bardziej niebezpieczne.

– Podczas kampanii prezydenckiej kandydaci z reguły rzucają pomysłami, ale to przecież partia rządząca będzie realizować swoje postulaty. I to jest dużo poważniejsze – wyjaśnia Ryszard Petru. – Przykład Węgier pokazał, czym grozi realizacja obietnic z kampanii. To był przecież początek pogrążania się kraju i utraty przewagi w stosunku do innych krajów. Jestem przekonany, że czekają nas niebawem kolejne szalone absurdy i to tworzy przestrzeń do dyskusji, do punktowania i do wyjaśniania. Obawiam się, że to działalność na długie lata. W kraju na poziomie europejskim tego typu inicjatywy byłyby po prostu niepotrzebne.

O kosztach politycznych obietnic przedwyborczych, które w samych tylko wyborach prezydenckich szacowane są na blisko 100 miliardów złotych Ryszard Petru mówi ostro: – Problem polega na tym, że przedstawiciele polskiej klasy politycznej po prostu nie potrafią liczyć. Ciężko mi się odnosić do samej kwoty, ale obawiam się, że w Polsce… to nie jest po prostu ważne. Nie jestem jedyną osobą, która uważa, że takie działanie jest poniżej pewnego standardu.

Założyciel Nowoczesna.PL uważa też, że kwestia wejścia Polski do strefy euro nie powinna być obiektem sporu przed wyborami.

– Poziom absurdu, który jest oferowany w tej debacie przekracza wszystkie granice. Nieprawdziwe argumenty, granie na emocjach i podsycanie niewiedzy. Kandydat Andrzej Duda o poważnym problemie debatuje chodząc na zakupy. W dyskoncie w Niemczech też jestem w stanie kupić koszyk towarów o cenie niższej niż w Polsce. Nie jest prawdą, że wejście do strefy euro oznacza wyższe ceny w sklepach. Granie na tak niskich emocjach sprawa, że poziom debaty politycznej jest u nas bardzo prymitywny – irytuje się Petru. – Tak długo jak wchodzimy na tak niski pułap, nie ma sensu na poważną debatę. Poczekajmy z nią na czas po kampanii. To jest zarzut do wszystkich ekip rządzących przez lata, które unikały tematu – nie pokazywały jak wygrać rozwój na wprowadzeniu euro, jak przyśpieszyć polską gospodarkę. Możemy przegrać wielką szansę, jeżeli do tematu podejdziemy źle.