Ujemny wkład zapasów do PKB najprawdopodobniej potwierdza, że dalsze inwestycje przedsiębiorstw będą nieuniknione, jeśli już teraz sięgają one granic możliwości produkcyjnych.

Opublikowany dzisiaj przez GUS wstępny szacunek PKB weryfikuje szybki odczyt sprzed dwóch tygodni in plus. Dynamika niewyrównanego sezonowo produktu krajowego brutto w I kwartale 2019 wyniosła 4,7% r/r (korekta o 0,1 pp. w górę; 5,2% przed rokiem), po wyrównaniu – 4,7% r/r, 1,5% q/q. To bardzo dobry wynik, który potwierdza, że gospodarka jest nadal mocno rozpędzona. Dzisiejsze dane o strukturze PKB dostarczają bardzo ciekawego obrazu o tym, co za ten impet polskiej gospodarki odpowiada.

Popyt krajowy jest silnie zdominowany przez spożycie i to zarówno spożycie gospodarstw domowych, jak i publiczne. Obserwujemy jednak trend spadkowy dynamiki spożycia prywatnego, pomimo nowej oferty transferów publicznych. Ich struktura (transfery regularne z wstecznym wyrównaniem i jednorazowe wysokie świadczenie) oraz sposób komunikacji (realizacja poprzedzona zapowiedzią) miały zachęcić gospodarstwa domowe do zwiększonej konsumpcji – dokonywania dużych zakupów, jak i powzięcia regularnych zobowiązań na przyszłość. Badania koniunktury konsumenckiej wprawdzie wskazują, że gospodarstwa zareagowały pozytywnie, jednak być może jest to sygnał, że racjonalni konsumenci zdają sobie sprawę, że zwiększone deficyty będą w przyszłości spłacane przy pomocy wyższych podatków. Nie należy również bagatelizować spożycia publicznego, którego dynamika rośnie (6,4%), a jego wkład w dynamikę PKB po raz pierwszy od lat przekroczył 1 pp.

Nakłady brutto na środki trwałe miały również pozytywny wpływ na dynamikę PKB (wzrost o 12,6% r/r). Jakkolwiek te dane należy traktować bardzo pozytywnie, nie pozwalają one orzec jednoznacznie o inwestycjach przedsiębiorstw (takiej kategorii GUS nie wyróżnia w tym zestawieniu). Powinny one raczej studzić optymizm po zeszłotygodniowych danych. Wygląda na to, że zryw inwestycyjny dużych i średnich firm nie jest miarodajny dla całej gospodarki. Ten wniosek wzmacnia deklaracja ministra Kwiecińskiego, który w końcu marca sygnalizował, że za wzrost stopy inwestycji w 2018 w największym stopniu odpowiadały podmioty sektora rządowego i samorządowego, mobilizowane obecnością środków unijnych.

Warto jednak zwrócić uwagę na silnie ujemny wkład zapasów (-1,1 pp.) – najprawdopodobniej oznacza to, że przedsiębiorstwa je wyprzedają. To naturalnie byłby dobry sygnał, gdyby okazał się czymś więcej niż zjawiskiem statystycznym. Najprawdopodobniej ten wynik potwierdza, że dalsze inwestycje przedsiębiorstw będą nieuniknione, jeśli już teraz sięgają one granic możliwości produkcyjnych, krajowa gospodarka nie spowalnia znacząco, a działalność eksportowa wydaje się mieć potencjał (o czym piszemy dalej).

Obserwujemy mniejszy niż dotąd udział czynników krajowych – saldo obrotów zagranicznych jest mocno dodatnie (0,7 pp. z 4.7% dynamiki), a zatem eksport silnie przeważa nad importem. To nie jest typowe, wziąwszy pod uwagę kiepską koniunkturę naszych głównych partnerów handlowych, natomiast przejawy aktywności eksportowej widzieliśmy w danych o sytuacji finansowej przedsiębiorstw – rósł udział firm zaangażowanych w nią, a wskaźniki finansowe eksporterów są lepsze niż przedsiębiorstw, które nie podbijają nowych rynków.

Podsumowując, wyższe wzrosty niż w 2018 są raczej poza zasięgiem. Motory wzrostu są krótkowzroczne, ale podmioty w gospodarce reagują na nie, co sugerowałoby, że prognozy dynamiki PKB w 2019 należy skorygować w górę.

Komentarz Soni Buchholtz, ekspertki ekonomicznej Konfederacji Lewiatan