Kurs franka zbliża się do 4,40

Maciej Przygórzewski, główny analityk Walutomat i Internetowykantor.pl
Maciej Przygórzewski, główny analityk Walutomat i Internetowykantor.pl

Dzień wolny na rynku wzrosty kursu euro. Zmiany na rynkach światowych powodują jednak, że tej samej stabilizacji nie odczuwają frankowicze, którzy będą cierpieć.

Piątkowa korekta dolara

Po tym, jak w czwartek działania EBC (a raczej ich brak) spowodowały gwałtowny wzrost euro względem dolara, przyszedł czas na korektę. Piątek przyniósł niemal 1,5 centa umocnienia amerykańskiej waluty. Działo się to przy przyzwoitych, aczkolwiek wcale nie wybitnych danych makroekonomicznych. Rosły wydatki Amerykanów, ale spadały dochody, co może znowu przypominać o ciążących na nich kredytach. Lepiej od oczekiwań wypadły też indeksy koniunktury. Ważniejszym wydarzeniem jest jednak zmiana oczekiwań inwestorów względem stóp procentowych. Nowa prognoza Goldman Sachs mówi obecnie o wzroście w lipcu 2022 roku zaraz po końcu zmniejszania programu skupu aktywów.

Stabilizacja złotego

1 listopada to dzień wolny nie tylko w Polsce. Fakt, że to święto obchodzone jest jeszcze na Węgrzech i na Słowacji nie wstrzymuje notowań. Był to jednak dość dobry dzień dla polskiej waluty, której udaje się wybić z trendu spadkowego względem euro. Stabilizacja w okolicach 4,62 zł jest czymś, co zdecydowanie bardziej sprzyja eksporterom niż osobom zainteresowanym kupnem walut. Należy jednak spojrzeć na pewien problem, który tworzy umacnianie się franka względem euro. W ciągu dwóch tygodni umocnił się on o niemal dwa centymy. Oznacza to, że nawet gdyby euro nie drożało w tym czasie frank i tak podrożałby o około 8 groszy. To właśnie ten ruch odpowiada za to, że nowy miesiąc kredytobiorcy frankowi rozpoczęli od niemiłej niespodzianki w postaci franka za 4,38 zł.

Zmiana czasu

W weekend mieliśmy zmianę czasu z letniego na zimowy. Niby rzecz oczywista, ale trzeba pamiętać, że nie cały świat zmienia godzinę w ten sam weekend. Polska zmienia ją razem z Unią Europejską, więc tutaj problemu nie ma. Amerykanie zmieniają jednak tydzień po nas. Oznacza to, że wszystkie dane makroekonomiczne publikowane będą w tym tygodniu godzinę wcześniej niż zwykle. Jest to i tak mała różnica względem pomysłu niezmieniania czasu z letniego na zimowy, gdyby zmiana miała nie dotyczyć wszystkich.

Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl