Rynek walutowy przespał sesję azjatycką, indeksy giełdowe stoją w miejscu, a ropa naftowa nie wykazuje siły do kontynuacji czwartkowego odbicia. Ten ostatni element pomógł opanować nerwowość, która w tym tygodniu zaczynała kiełkować i co było szczególnie widać wśród walut rynków wschodzących. Dziś w kalendarzu odczyty PMI z Eurolandu i USA oraz inflacja z Kanady.
Pozbawieni innych impulsów do handlu inwestorzy dalej zerkają na rynek ropy naftowej, gdzie czwartek przyniósł przerwanie ponurej serii spadków. WTI zdołała wybronić się przed złamaniem 42 USD/b, choć skala czwartkowych wzrostów pozostawia wiele do życzenia i dziś rano cena jest trochę poniżej 43 USD/b. Ożywienie handlu przyniosły doniesienia Wall Street Journal, według których Arabia Saudyjska podtrzymuje strategiczny cel na 60 USD/b. Jednak Saudyjczycy pozostają niechętni wpływać na ceny, jeśli pozostali członkowie OPEC także nie wykażą zaangażowania, więc ogólnie dostaliśmy tylko więcej szumu informacyjnego. Potrzeba odwagi, by budować świeże pozycje na wzrosty cen ropy i wątpliwe, aby taka pojawiła się tuż przed weekendem.
Mimo to uspokojenie na rynku surowców pomogło opanować emocje wśród walut ryzykownych, a szczególnie pozwoliło NOK i CAD skupić na innych czynnikach. Norges Bank zgodnie z oczekiwaniami utrzymał stopę depozytową bez zmian na 0,5 proc., ale dodatkowo porzucił gołębie nastawienie poprzez usunięcie z prognozowanej ścieżki stopy procentowej wycenę cięcia o 10 pb. Mówienie już o gotowości do podwyżki to byłoby nadużycie, ale ruch banku centralnego pokazuje, że sprawy w Norwegii mają się dobrze i o ile zachowanie cen ropy naftowej nie zaszkodzi, NOK ma do uwzględnienia w wycenie lepsze perspektywy makro-monetarne.
Sprzedaż detaliczna z Kanady za kwiecień zaskoczyła wzrostem prawie trzykrotnie wyższym od oczekiwań, dokładając kamyczka do jastrzębiej zmiany w nastawieniu Banku Kanady. Ważniejszym argumentem, który może nawet pchnąć BoC do podwyżki stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu w lipcu, będzie dzisiejszy odczyt inflacji CPI. Konsensus przewiduje osłabienie majowej inflacji do 1,5 proc. r/r z 1,6 proc. w kwietniu, więc nawet utrzymanie kwietniowego odczytu powinno wystarczyć, by wesprzeć wzrost oczekiwań na podwyżkę, a tym samym napędzać CAD.
Na rynku głównych walut niewiele się dzieje po stronie wydarzeń. USD stanął w miejscu przy braku kluczowych danych, a członkowie Fed w swoich wypowiedziach trzymają się swoich „szufladek”. Wczoraj gołębi Bullard przestrzegał przed zbyt agresywną polityką stóp procentowych, ale jednocześnie twierdzi, że normalizacja sumy bilansowej Fed powinna rozpocząć się „wcześniej niż później”. Jego nie wnosi nic nowego do dyskusji utrzymując w miejscu oczekiwania względem polityki Fed. Dzisiejsze wstępne odczyty PMI z USA maja nikłe szanse skupić na sobie uwagę. W strefie euro wstępne szacunki PMI będą miały większe znaczenie, jeśli nagle przerwą dynamiczne wzrosty z ostatnich miesięcy. Sądzimy, że po ostatnim schłodzeniu optymizmu przez ECB, długie pozycje w EUR nie czują się już tak pewnie, jak miesiąc temu i stoją przed ryzykiem kapitulacji pod byle pretekstem. A takim może być rozczarowanie w dzisiejszych odczytach.
Polski złoty w czwartek korzystał na ociepleniu sentymentu wokół aktywów ryzykownych i scenariusz głębszej przeceny pozostał odroczony. Dziś tryb konsolidacji powinien zamknąć EUR/PLN w przedziale 4,22-4,25, ale tak samo jak odbicie cen ropy naftowej wygląda nieprzekonująco, tak i nie porzucamy naszych oczekiwań podejścia EUR/PLN w stronę 4,28-4,30.
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.