Samochody elektryczne już dziś mogą oferować niższy całkowity koszt posiadania (TCO) niż pojazdy spalinowe. To konsekwencja tańszej eksploatacji i wdrożenia programów wsparcia ze środków publicznych. W ciągu kilku kolejnych lat ceny EV staną się niższe niż ceny pojazdów konwencjonalnych już na etapie nabycia.
Z roku na rok wzrastają koszty zakupu samochodów spalinowych. W 2020 r. ceny nowych pojazdów osobowych zwiększyły się o 10 proc.[i], osiągając średnią wartość na poziomie 129 058 zł. To o 11,7 proc. więcej niż jeszcze 12 miesięcy wcześniej. Podobny trend odnotowywany jest na rynku wtórnym. Analiza danych dotycząca sprzedaży pojazdów używanych w komisach, na stronach internetowych oraz u dealerów wskazała, że wzrost cen wynosi ok. 15 proc.[ii]. W lutym tego roku ta mediana zwiększyła się do 22 900 zł, czyli o 1867 zł więcej niż w styczniu 2021 roku i o dodatkowe 3400 zł w porównaniu do lutgo 2020 roku.
– Trend wzrostu cen notujemy już od niemal dwóch dekad, chociaż tak naprawdę silne wzrosty obserwowane są w ciągu ostatnich kilku lat. Jeszcze pod koniec lat dziewięćdziesiątych średnia cena samochodu sprzedawanego w Polsce oscylowała wokół 36 tys. zł, dziś jest zdecydowanie wyższa – komentuje Wojciech Drzewiecki, Prezes IBRM Samar.
To nie koniec trendów wzrostowych. Coraz większe wymagania Unii Europejskiej, dotyczące czystości spalin, wymuszają na producentach pojazdów tworzenie skomplikowanych układów oczyszczania oraz dopracowywanie i tak już precyzyjnych jednostek konwencjonalnych. To w efekcie wpływa na ich cenę, którą w ostatecznym rozrachunku ponosi konsument.
– Zmiana średniej ceny to z jednej strony efekt podwyżek, które są nieuchronne i wynikają z rosnących wymagań, jakie stawiane są nowoczesnym samochodom, w tym tych dotyczących szeroko rozumianych kwestii bezpieczeństwa, a dziś w zasadzie przede wszystkim kwestii ekologicznych, czyli dążeniu do drastycznego ograniczenia poziomów emisji szkodliwych spalin wydzielanych przez samochody – dodaje Wojciech Drzewiecki.
W odróżnieniu do sektora motoryzacji konwencjonalnej, samochody elektryczne oferują swoim użytkownikom coraz więcej za coraz niższą cenę. Wraz z rozwojem technologii, wzrostem skali produkcji i systematycznie spadającymi kosztami akumulatorów litowo-jonowych – najdroższego komponentu pojazdów typu BEV (z ok. 1,2 tys. w 2010 r. do 137 dolarów za kilowatogodzinę, wg danych BNEF), obniżane są koszty budowy pojazdów bateryjnych, co ma bezpośrednie przełożenie na ich ostateczne ceny w salonach.
– W 2010 r. za najtańszy model zeroemisyjny na rynku, który oferował akumulator litowo-jonowy o pojemności 16 kWh oraz teoretyczny zasięg 150 km (NEDC), należało zapłacić ok. 161 tys. zł. Obecnie, najbardziej przystępny cenowo BEV w ofercie za mniej niż 70 tys. zł (z uwzględnieniem dopłat) zapewnia akumulator 26,8 kWh i zasięg 230 km (w cyklu mieszanym WLTP). Systematyczny wzrost atrakcyjności kosztowej EV jest widoczny gołym okiem i systematycznie postępuje z roku na rok – tłumaczy Jan Wiśniewski z Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych.
Według założeń PSPA ujętych w raporcie „Polish EV Outlook 2021” ostateczne wyrówananie kosztów zakupu pojazdów elektrycznych i spalinowych w większości segmentów nastąpi w latach 2025-2026. W późniejszym okresie średnie ceny BEV będą już niższe.
– Głównym składnikiem obecnie wysokiej ceny pojazdów elektrycznych jest cena baterii elektrochemicznej, stanowiącej źródło zasilania napędu elektrycznego. Należy się spodziewać, że wraz ze wzrostem liczby produkowanych i sprzedawanych pojazdów elektrycznych, składnik ten, w naturalny sposób, zacznie ulegać zmniejszeniu. W odniesieniu do wzrostu liczby sprzedawanych pojazdów należy również oczekiwać wzrostu liczby producentów oferujących ten typ pojazdu. Niewątpliwie taka konkurencja spowoduje nie tylko spadek ceny pojazdów elektrycznych, jako element walki o klienta, ale również pozytywnie wpłynie na podniesienie jakości produktu jakim przecież jest pojazd elektryczny – komentuje dr inż. Arkadiusz Hajduga, profesor uczelni, Wydziału Samochodów i Maszyn Roboczych, Politechniki Warszawskiej.
Wraz z rozwojem elektromobilności zmieni się również podejście do akumulatorów. Już w tym momencie są firmy oferujące ich wynajem, zamiast zakupu. To natomiast pozytywnie wpływa na cenę samego pojazdu elektrycznego oraz rozkłada w czasie koszty związane z wynajmem akumulatora, który prawdopodobnie będzie można wymienić po jego zużyciu bez ponoszenia dodatkowych opłat.
– Należy spodziewać się aktywności w zakresie działalności gospodarczej polegającej na przeniesieniu kosztu baterii elektrochemicznej na inne podmioty gospodarcze oferujące np. pewną formę dzierżawy baterii, dzięki czemu ten koszt nie zostanie poniesiony w chwili zakupu, ale rozłożony na czas eksploatacji pojazdu elektrycznego, co na pewno obniży jego początkową cenę – dodaje Arkadiusz Hajduga.
Na podstawie prowadzonego przez PSPA i PZPM „Licznika Elektromobilności”, w Polsce pod koniec czerwca 2021 było zaresjestrowane łącznie ok. 28 tys. osobowych i dostawczych samochodów z napędem elektrycznym. Zainteresowanie elektromobilnością systematycznie wzrasta. Jak wynika z badań, już 61 proc. Polaków deklaruje chęć posiadania pojazdu elektrycznego[iii].
– Przekonanie do samochodów elektrycznych i wzrost świadomości społecznej w tym zakresie to podstawa dla rozwoju zeroemisyjnego transportu w Polsce. Polskie Stowarzyszenie Pojazdów Alternatywnych wyszło naprzeciw tym wyzwaniom inicjując kampanię elektromobilni.pl. Jej naczelnym celem jest uświadomienie Polaków, że dbanie o środowisko to nie tylko segregacja śmieci, czy minimalizowanie zużycia wody. To również zeroemisyjny transport, bez którego nie będziemy w stanie zatrzymać galopującego efektu cieplarnianego – mówi Magda Furmanek z elektromobilni.pl
[i] IBRM Samar
[ii] AAA Auto
[iii] UCE Research