Bartłomiej Morzycki: Politycy boją się zaostrzenia przepisów drogowych

Natychmiastowe zawieszenie prawa jazdy za korzystanie z telefonu i tabletu za kierownicą to nowy przepis, jaki ma się znaleźć we włoskim kodeksie drogowym. U nas za takie wykroczenie grozi 5 punktów karnych i 200 zł mandatu. Sprawca musi więc być na tym przyłapany 5 razy, by stracił uprawnienie do prowadzenia pojazdu. Kara jest niska na tle innych krajów europejskich, np. Anglii, gdzie sankcja finansowa jest kilkukrotnie wyższa, niż w Polsce. Zdaniem Bartłomieja Morzyckiego, Prezesa Zarządu Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, żadna polska partia raczej nie zdecyduje się jej podnieść, z obawy o utratę swojej popularności.

W Izbie Deputowanych w Rzymie trwają prace legislacyjne. O szybkie wprowadzenie nowej kary dla kierowców, którzy w czasie jazdy korzystają ze smartfonów czy tabletów, zaapelował wiceminister infrastruktury i transportu Riccardo Nencini. To znaczy, że Włosi zdiagnozowali już problem i wkrótce mogą ostatecznie uznać, że zabranie prawa jazdy jest adekwatną sankcją do stwarzanego zagrożenia. W Polsce nie brakuje kierowców skupionych na telefonach, ze słuchawką lub z mikrofonem w ręku. W sumie liczba mandatów karnych za popełnienie tego wykroczenia oraz wniosków złożonych do sądu wyniosła  blisko 120 tys. w 2015 roku, prawie 92 tys. w 2016 roku i ok. 50 tys. w pierwszym półroczu br.

– Telefony komórkowe miały mocno ograniczone funkcje, gdy wprowadzano pierwsze zakazy używania ich w trakcie prowadzenia samochodu. Dziś są to właściwie przenośne komputery, a ich ilość z roku na rok gwałtownie rośnie. Za nowoczesną technologią od dawna nie nadąża legislacja. Tymczasem, ludzie przyzwyczaili się już do posiadania mulifunkcjonalnych smartfonów. Część użytkowników nie umie wytrzymać bez ciągłego czytania powiadomień, typu SMS, podobnie jak palacze bez papierosów. Jedni i drudzy nie zważają na śmiertelne konsekwencje – mówi Bartłomiej Morzycki.

Ekspert podaje przykład pojazdu jadącego z prędkością 80 km/h. Jeżeli jego kierowca zatrzyma wzrok na telefonie tylko na 3 sekundy, to przejedzie kilkadziesiąt metrów bez kontroli nad samochodem. W tym czasie wszystko może się zdarzyć, m.in. wybiec dziecko na ulicę i zginąć pod kołami auta. Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Dlatego, trzeba uświadamiać kierowców, że muszą być absolutnie skupieni na drodze, nie tylko nie korzystając z komórek, ale też nie regulując nawigacji, nie wyjmując płyt ze schowka, a nawet nie jedząc kanapek. Każda z tych czynności może bowiem odwrócić ich uwagę w decydującym momencie.

– Zazwyczaj podnoszenie sankcji powoduje, że część osób rezygnuje z podejmowania ryzyka. Natomiast, oczywiście jest grupa kierowców, która niezależnie od wysokości kar łamie przepisy. Za przekroczenie prędkości o więcej niż 50 km/h, na terenie zabudowanym, zatrzymuje się prawo jazdy, ale ludzie wciąż to robią. Za prowadzenie po alkoholu grozi więzienie, lecz są tacy, którzy wsiadają za kierownicę po spożyciu mocnego trunku. Dlatego, obawiam się, że niezależnie od dotkliwości kary, niektórzy użytkownicy smartfonów nadal będą korzystali ze swoich urządzeń w czasie prowadzenia samochodu. Ale, dzięki zaostrzeniu sankcji, większość z tych osób stanie się bardziej świadoma niebezpieczeństwa – stwierdza Bartłomiej Morzycki.

Jak podsumowuje ekspert, w Polsce generalnie mamy dosyć niskie mandaty. Tymczasem, w Wielkiej Brytanii od marca br. za rozmowę przez komórkę za kierownicą grozi do 200 funtów i do 6 punktów karnych. To jest niecałe 1000 zł. Zdaniem Bartłomieja Morzyckiego, politycy różnych opcji boją się zaostrzenia przepisów drogowych, bo takie decyzje zazwyczaj są źle przyjmowane przez społeczeństwo i dość niepopularne. Jednak kary za drastyczne przewinienia drogowe powinny być wysokie. A używanie telefonów i tabletów jest jednym z tych przewinień, które z całą stanowczością należy ostro i ciągle piętnować.