Kiedy trudno się dogadać, ale trzeba współpracować – o spedycji i transporcie

Katarzyna Syta KAES Logistics
Katarzyna Syta, Prezes Zarządu KAES Logistics

Problemy w komunikacji między kierowcą i spedytorem to nie jest nowy temat. Niestety w obecnej sytuacji dogadać jest się jeszcze ciężej – koszty nieustannie rosną przez Pakiet Mobilności, pogłębiające się długi czy kryzys pandemiczny. Co więcej, w wyniku braków kadrowych wymagania kierowców rosną, a nerwy spedytorów są tak samo napięte, jak budżety ich firm – zauważa Katarzyna Syta, Prezes KAES Logistics. Jak zatem wyjść z impasu i wypracować kompromis pomiędzy spedytorem a kierowcą?

Obecnie o kierowcę trzeba zabiegać. Jest to podyktowane dużymi brakami kadrowymi w tym zawodzie, co więcej – rosnące stawki nie poprawiają jakoś szczególnie tej sytuacji. Naturalnie ma to wpływ na cały rynek przewozów drogowych. Ponadto zerwane w wyniku pandemii łańcuchy dostaw dają konsekwencje w postaci braku surowców i komponentów potrzebnych chociażby do ukończenia nowych pojazdów transportowych. Zatem nie dość, że w transporcie są znaczące braki kadrowe, to sytuacja z samochodami również nie przedstawia się kolorowo. W tej sytuacji kierowca i spedytor muszą dojść do porozumienia i współpracować, aby poprawić stan branży. Niestety, jak się okazuje, nie jest to takie proste.

Konsekwencje dawnych grzechów

Obecnie braki kadrowe są znaczące w wielu branżach. Jednak tym brakiem, któremu szczególnie poświęca się uwagę, jest ten w branży kierowców zawodowych. Problem często był poruszany w różnych mediach, nie tylko branżowych, czego konsekwencje pojawiły się bardzo szybko. Wśród nich prym wiodą  coraz  większe oczekiwania kierowców. Część z nich zaczyna czuć się niezastąpiona i przez to stawia wręcz nierealne warunki, nie bojąc się utraty pracy – w końcu zgodnie z przyjętą narracją czeka ona za każdym rogiem. W konsekwencji firmy transportowe słyszą liczne  żądania od swoich pracowników. Często żądania te są niemożliwe do wykonania lub w ogóle nie są określone – kierowcy czekają na jakieś propozycje ze strony pracodawcy. Każdy marzy o jak najkorzystniejszych warunkach pracy, ale towarzyszący problemowi szum przyczynił się do powstania naprawdę patowej sytuacji. Zresztą to nie jest jedyny czynnik, ważną rolę odgrywają tutaj grzechy przeszłości firm transportowych. Niestety, często ci pracownicy, którzy obecnie stawiają żądania to dokładnie ci sami, którzy w latach 90. I w pierwszej połowie lat 2000 doświadczyli dużego wyzysku ze strony swoich firm. Teraz próbują odwrócić role i zacząć stawiać warunki. Negatywny stosunek kierowców do pracodawców nie jest zatem bezpodstawny, a obecny problem leży w tym, że dotarliśmy do swojego rodzaju impasu. Oczywiście nie tylko roszczeniowi kierowcy są problemem – zleceniodawca też nie jest bez winy.

Największa wartość w transporcie

Jakie problemy natomiast powodują spedytorzy? Zanim odpowiemy na to pytanie, postawmy przed sobą inne – co stanowi największą wartość w transporcie? Odpowiedzią oczywiście jest czas, to właśnie o niego rozbija się najwięcej problemów między przewoźnikiem a spedytorem. Czas jest nierozerwalnie powiązany z kosztami – im dłuższe przestoje, tym drożej. I tak oto mamy świetne pole do powstawania konfliktów. Rozważmy następującą sytuację: transport utknął w 48-godzinnym przestoju, według zapisów w zleceniach, zleceniodawca jest zwolniony z ponoszenia kosztów z tego tytułu. Kto zatem za to zapłaci? Prawdopodobnie przewoźnik, bo podobne zapisy, często chronią zleceniodawcę przez ewentualnymi roszczeniami z tytułu odszkodowania za nieterminowy załadunek bądź rozładunek. Oczywiście jest to bardzo nieprofesjonalne podejście do współpracy, szczególnie dlatego, że wiele przestojów pojawia się z winy spedytora. Przenoszenie całej odpowiedzialności na przewoźnika jest, delikatnie rzecz ujmując, niepartnerskie. Przestoje to nie jedyny problem. Dalej możemy wymienić jeszcze brak świadomości kosztów transportu – tego, co dokładnie wchodzi w koszty pojazdu. W ocenie przewoźników jest to wiedza kluczowa, pozwalająca tworzyć kompromisy dla obydwu stron. Dalej są odwieczne problemy z terminami płatności. W tradycyjnym modelu, kiedy termin płatności jest liczony od momentu otrzymania faktur i oryginalnych dokumentów, do terminu płatności często trzeba dodać 2 – 4 tygodnie. Czas ten potrafi nawet się wydłużyć, aby zapobiegać takim przypadkom, warto przyjąć elektroniczny obieg dokumentów i w ten sposób umożliwić wystawianie  faktur od razu po rozładunku. Punktów zapalnych można mnożyć więcej, jak chociażby brak uwzględniania nieustająco zmiennej ceny paliwa. Wszystko wynika z braku obierania perspektywy drugiej strony.

Każdy ma ciężko

Pracodawca musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy opłaca mu się zwolnić roszczeniowego kierowcę, czy to jeszcze bardziej nie pogorszy jego obecnej sytuacji. Odpowiedź oczywiście jest zależna od konkretnego przypadku – nie ma jednej uniwersalnej, która będzie idealna w każdej sytuacji. Wielu przewoźników zaczęło dochodzić do momentu, w którym ich biznes przestaje być rentowny. Można stwierdzić, że obecnie zachodzi znacząca transformacja rynku – z jednej strony liczba przewoźników i pojazdów zaczyna się znacząco zmniejszać, natomiast z drugiej inne firmy zwiększają swój udział w rynku. Często to zagraniczne firmy rosną w siłę i powiększają się w znaczącym stopniu, mniejsze firmy w dużej ilości znikają z rynku lub zostają wchłonięte przez inne. A jak wygląda sytuacja spedytorów? Brakuje kierowców, pojazdów, a na wyższe stawki nie poprawiają stanu rzeczy. Spedytorzy podczas wybierania przetargów muszą skupiać się na tym, który kontrakt wybrać, a nie co zrobić, aby zdobyć jak największą ilość zleceń. Przy ograniczonych zasobach, należy kalkulować ryzyko i prawdopodobieństwo realizacji konkretnych zleceń w perspektywie określonego czasu.  Te realia wiążą wszystkim ręce, obie strony mierzą się z problemami, jednak w takim wypadku trzeba jakoś współpracować. Na koniec zostaje nam zatem podstawowe pytanie – jak w ogóle się dogadać?

Jak się dogadać?

Podstawa jakichkolwiek rozważań jest jedna – pamiętajmy, że po drugiej stronie jest człowiek. W branży również zmaga się z licznymi problemami, głównie natury finansowej. Choć takie słowa mogą brzmieć banalnie, nie trudno odnieść wrażenie, że w sprawach biznesowych, czasem się o tym zapomna, a emocje biorą górę. Jednak kultura osobista to podstawowe narzędzie współpracy. Spedytorzy muszą także pamiętać, że wysokość stawki to nie wszystko, dużo zależy od odpowiedniej organizacji i warunków zleceń. Firmy transportowe z kolei powinny kalkulować wszelkie koszty, przewidywać cenę zlecenia jak najdokładniej się da, aby pomóc drugiej stronie zrozumieć swoją działalność.  Mając na uwadze te elementy, możemy zbudować współpracę opartą na faktach z wzajemną znajomością naszych potrzeb. Pamiętajmy, aby w tym kryzysie nie zgubić swojego człowieczeństwa i nie patrzeć na drugą osobę, jak na obraz cyfr – zysków i strat. Firmy spedycyjne i transportowe są poniekąd na siebie skazane, zatem postarajmy się przynosić sobie nawzajem korzyści  i wspólnie przetrwać obecny kryzys.

Katarzyna Syta, Prezes Zarządu KAES Logistics