Marcin Kiepas: Czas na realizację dolarowych zysków

Po dwutygodniowej hossie na dolarze, która wywindowała jego notowania o 36 groszy do 4,20 zł w piątek, przyszedł czas na korektę. Oczywiście, o ile nie przeszkodzą publikowane dziś dane z polskiej gospodarki.

Poniedziałkowe przedpołudnie przynosi odreagowanie obserwowanego po wyborach prezydenckich w USA silnego rajdu na dolarze. Rajdu, który wywindował notowania amerykańskiej waluty do bardzo dawno nieobserwowanych poziomów. I tak kurs USD/PLN, rosnąc w ostatni piątek do 4,2071 zł, znalazł się na najwyższym poziomie od 2002 roku. W tym samym czasie indeks dolarowy testował poziomy nieoglądane od 2003 roku, kurs EUR/USD od grudnia 2015 roku, a USD/JPY od maja br.

Dziś o godzinie 11:23 za dolara trzeba było zapłacić 4,1710 zł. Notowania EUR/USD odbiły do 1,0620 z 1,0568 na zamknięciu poprzedniego tygodnia, a USD/JPY koryguje do 110,77 z 110,89. Korekta na rynku dolara w sposób pośredni wzmacnia również złotego w relacji do innych głównych walut. Za euro rano trzeba było zapłacić 4,4320 zł (o 0,7 gr mniej niż w piątek), szwajcarski frank kosztował 4,1305 zł (o 2 gr mniej niż w piątek), a brytyjski funt 5,1440 zł (o 3 gr mniej).

Istotnego wpływu na notowania złotego nie miała opinia agencji Moody’s, że obniżenie wieku emerytalnego będzie miało negatywne przełożenie na rating Polski. Nie oznacza to jednak, że krajowy rynek walutowy do końca dnia pozostanie pod głównym wpływem czynników globalnych. Wręcz przeciwnie. Po południu uwaga inwestorów powinna koncentrować się przede wszystkim na czynnikach lokalnych. Wówczas Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikuje październikowe dane o produkcji przemysłowej (prognoza: 0,8% R/R), sprzedaży detalicznej (prognoza: 4% R/R) i inflacji producenckiej (prognoza: 0,4% R/R). Kluczowy będzie raport o produkcji. Październikowy odczyt indeksu PMI dla polskiego przemysłu sugeruje, że roczna dynamika produkcji znajdzie się na minusie. Szacuję, że będzie to -0,5% R/R. Przy nieco gorszym od oczekiwań wyniku sprzedaży detalicznej, takie dane mogą popsuć sentyment do złotego, ograniczając dzisiejszy korzystny dla niego wpływ czynników globalnych. Stąd też na korektę trzeba będzie jeszcze chwilę zaczekać. Aczkolwiek to wciąż będzie scenariusz bazowy na ten tydzień. Dotyczy to zresztą w równym stopniu głównych par, jak EUR/USD czy USD/JPY, jak właśnie złotego. Takiej korekcie sprzyjać będzie zarówno specyfika tego tygodnia (w czwartek w USA jest Święto Dziękczynienia), jak i brak ważnych publikacji makroekonomicznych ze świata oraz duże wykupienie dolara i wyprzedanie rynku długu.

W średnim i długim terminie perspektywy złotego pozostają słabe. Czynniki globalne, jak oczekiwane podwyżki stóp procentowych przez Fed (jeden z efektów oczekiwanej polityki prowadzonej przez prezydenta Donalda Trumpa), silne umocnienie dolara i wyprzedaż obligacji, a także z miesiąca na miesiąc rozczarowujące wyniki polskiej gospodarki, obniżka wieku emerytalnego, zapowiedź likwidacji OFE, czy też ryzyko obniżki ratingu Polski sprawiają, że złoty powinien pozostawać słaby. Dlatego też zakładam, że euro znajdzie teraz nowy punkt równowagi w okolicy 4,40 zł (raczej powyżej, niż poniżej tego poziomu), a szwajcarski frank i dolar pozostaną powyżej 4,10 zł. W tym ostatnim przypadku, jeżeli oczekiwania inwestorów co do przyszłej polityki gospodarczej USA nie zmienią się, to w perspektywie pół roku realne jest wzrost notowań dolara nawet do 4,40 zł.

Marcin Kiepas, główny analityk easyMarkets