Tym razem ofertę pomocy dla frankowiczów złożyły banki. Jak nie trudno się domyślić, pierwsze podejście nie jest szczególnie kompromisowe. Wraca temat skoku na kasę OFE.
Pojawiła się kolejna propozycja przewalutowania kredytów dla “frankowiczów”. Pomysł zakłada, że tylko kredytobiorcy, których miesięczna rata przekracza 70% dochodów, mogą skorzystać z jego dobrodziejstw. Polegają one na zmianie kredytu po aktualnym kursie rynkowym z CHF na PLN oraz wydłużeniu okresy spłaty o 20%, jednak nie więcej niż o 5 lat. W zamian za to banki pokryją różnicę tak, by kredytobiorca nie płacił więcej niż 70%. Są oczywiście dodatkowe kryteria metrażu w przypadku kredytów, jednakże nie są one przesadnie wyśrubowane.
O co tu w ogóle chodzi? Banki chcą mieć temat z głowy, gdyż widmo przewalutowań wisi nad nimi od wielu miesięcy. W ten sposób rozwiązują dwa problemy. Stabilizują potencjalnie niespłacalnych klientów, gdyż osoby zadłużone na 70% dochodów mogą przy większym wahnięciu kursu stać się niewypłacalne. Jednocześnie zmniejszają szansę, że jakaś realna ustawa mocno uderzy je po kieszeni. Czy to się w ogóle opłaca? Rata musiałaby być naprawdę przytłaczająca by chcieć ją wymienić na taką samą, a za brak ryzyk kursowych zapłacić tak dużym przedłużeniem spłat. Tak jak poprzednie propozycje, ta kompromisem jest tylko w ustach autorów. Banki co prawda wyliczyły swoje koszty w tym układzie na ponad 2,5 mld złotych, ale to głównie zaleta kreatywnego podejścia firmy doradczej. Gdyby nie to, i tak porównywalna kwota zasiliłaby rezerwy jako kredyty zagrożone.
Wraca temat OFE. Pomysły, które się pojawiły, muszą niepokoić. Jak inaczej spojrzeć na plan, by złączyć wszystkie fundusze w jeden państwowy albo w ogóle zdemontować drugi filar? Na stole pieniędzy jest dużo, więc i apetyt polityków na ich wydawanie jest znaczny. Martwić się będą ich następcy. Gdyby doszło do likwidacji OFE, można spodziewać się osłabienia złotego względem głównych walut.
W nocy poznaliśmy lepsze dane z Japonii. Sprzedaż detaliczna spada o 0,8% – to wynik i tak o 0,4% lepszy od oczekiwań analityków. Piątkowe dane nie zmieniły wiele na rynkach. Rewizja wzrostu PKB w USA była właściwie zerowa. Trochę słabiej wypadł natomiast Indeks Uniwersytetu Michigan.