W. Rozłucki: GPW powinna wprowadzić do oferty instrumenty pozwalające na inwestycje w nieruchomości

CEO Magazyn Polska

Powodem obecnej słabości Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie na pewno nie są braki w liczbie oferowanych instrumentów – uważa były prezes Rady Giełdy Wiesław Rozłucki. Jego zdaniem inwestorzy nie mogą narzekać na liczbę dostępnych narzędzi. Dodaje przy tym, że na polskim rynku wciąż jest jeszcze miejsce na nowe rozwiązania. Szczególnie duże nadzieje pokładane są w funduszach zbiorowego inwestowania, czyli tzw. REIT-ach, a także w listach zastawnych.

­­­– Giełda warszawska ma sporo notowanych produktów i dzisiejsza słabość rynkowa na pewno nie wynika z tego, że paleta dostępnych instrumentów jest zbyt wąska – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor były prezes Rady Giełdy Wiesław Rozłucki.

Główne indeksy Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie już od maja 2015 roku przebywają w długoterminowym trendzie spadkowym. Wskaźnik WIG20 od tego czasu stracił na wartości ponad 30 procent. Niewiele lepiej radzi sobie indeks szerokiego rynku ­– WIG­, który w skali ostatnich ośmiu miesięcy jest ponad 23 proc. pod kreską.

– Rynek czeka na instrumenty, które pozwolą lokować pieniądze w nieruchomości. W międzynarodowych nazewnictwie fundusze lokujące w nieruchomości nazywa się REIT-ami. Takich instrumentów jednak u nas jeszcze nie ma – informuje Rozłucki.

Fundusze typu REIT (Real Estate Investment Trust) są formą zbiorowego inwestowania na rynku nieruchomości popularną głównie w Stanach Zjednoczonych oraz Europie Zachodniej. W Polsce trwają prace legislacyjne nad tego typu rozwiązaniem. Jego zaletą jest możliwość odliczenia od podstawy opodatkowania wysokości dywidendy wypłaconej inwestorom.

–  Dużą rolę mogłyby odegrać także listy zastawne. Finansowanie nieruchomości zwykłymi kredytami okazuje się niezbyt trafne. Banki i instytucje finansowe muszą mieć drugą stronę finansowania, czyli finansowanie za pomocą listów zastawnych, i prace nad tym już trwają – dodaje były prezes Rady Giełdy.

Listy zastawne mogą być emitowane wyłącznie przez banki hipoteczne oraz państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego. W swojej konstrukcji zbliżone są do obligacji, oferując inwestorom stały przychód odsetkowy. Zabezpieczeniem emisji są natomiast aktywa w postaci udzielonych kredytów hipotecznych.

– To jest nowy obszar, który moim zdaniem zaktywizuje nowych inwestorów – podsumowuje Rozłucki.

Aktualnie na rynku dłużnym Catalyst obecnych jest jedynie trzech emitentów listów zastawnych – mBank Bank Hipoteczny, PKO Bank Hipoteczny oraz Pekao Bank Hipoteczny. Zainteresowanie inwestorów także jest niewielkie. W styczniu bieżącego roku dokonano pojedynczych transakcji na zaledwie trzech emisjach. Przedstawiciele giełdy liczą na upowszechnienie tego typu instrumentów. Podkreślają przy tym rolę listów zastawnych w finansowaniu działalności banków.