Bank Kanady idzie za ciosem

forex waluty

Gwoździem programu w trakcie środowej sesji okazała się być niespodziewana decyzja Banku Kanady, który według rynkowych oczekiwań powinien utrzymać parametry prowadzonej polityki na niezmienionym poziomie. Finalnie decydenci zatwierdzili podwyżkę stopy overnight o 25 p.b. do poziomu 1,0 proc. Zmienność na rynku walutowym dodatkowo podbijała rezygnacja Stanleya Fischera ze stanowiska wiceprzewodniczącego Fed czy plotki dotyczące przyszłych posunięć ECB, zgodnie z którymi Rada Prezesów nie zdecyduje się na szybkie porzucenie programu skupu aktywów.

W przeciekach uwagę zwracały wzmianki o dysponowaniu przez Komitet Techniczny ECB projekcjami, w których założono różne scenariusze kontynuacji QE. Prawdopodobieństwo prowadzenia skupu aktywów w 2018 roku podbiły pogłoski o prowadzonych analizach prawnych w zakresie limitu zaangażowania. Niektórzy członkowie mają dodatkowo optować za prowadzeniem szeroko zakrojonej polityki forward-guidance, która z wyraźnym wyprzedzeniem będzie sygnalizować długo wyczekiwaną podwyżkę stóp procentowych.
W trakcie dzisiejszego spotkania amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa z liderami Partii Demokratycznej uzyskano konsensus dotyczący nie tylko pomocy osobom poszkodowanym przez huragan Harvey, ale również zwiększenia limitu zadłużenia do 15 grudnia. Na powyższe doniesienia błyskawicznie zareagował rynek długu. Obecnie obserwuje się wyraźne wystromienie krzywej rentowności oraz stabilizację zyskowności dziesięcioletnich papierów na poziomie 2,10 proc.

Zmienność złotego na rynku walutowym podbijały komunikaty członków Rady Polityki Pieniężnej. Według Adama Glapińskiego, prezesa NBP, nie należy się spodziewać podwyżki stóp procentowych przez cały 2018 rok. Jego zdaniem pierwsza zmiana parametrów może nastąpić w 2019 roku, co będzie przede wszystkim podyktowane koniecznością utrzymania równowagi makroekonomicznej. W dalszej części dnia złoty znalazł się pod presją korekty noty analitycznej agencji Fitch z 7 lipca. Ocena wiarygodności kredytowej pozostała na niezmienionym poziomie „A-” z perspektywą stabilną. W komunikacie Fitch zwrócił uwagę na napięcia dotyczące procedury praworządności. Co ważne, niemożność nadania oceny „A” ograniczają niski poziom PKB per capita oraz relatywnie wysoki udział długu zewnętrznego.

W gronie walut G10 najbardziej udaną sesję notuje kanadyjski dolar, który umacniają się 1,2 proc. względem amerykańskiego odpowiednika spycha kurs USD/CAD do poziomu 1,2220. Tuż nad kreską znajdują się funt szterling (0,1 proc.), stabilizujący GBP/USD przy poziomie 1,3050, oraz euro (0,1 proc.). Na koniec dnia para EUR/USD porusza się w 10-pipsowym przedziale wahań pomiędzy 1,1920 oraz 1,1930. Swoją wczorajszą zwyżkę usilnie oddaje nowozelandzki dolar (-0,5 proc.), któremu towarzyszy japoński jen (-0,5 proc.). Obecnie USD/JPY ma wyraźne problemy z przebiciem oporu przy 109,40.
Wśród walut Emerging Markets najbardziej udane notowania ma za sobą południowoafrykański rand (0,9 proc.), który okrywa cieniem zyskujące 0,7 proc. meksykańskie peso. W gronie walut zamykających powyższe zestawienie wymienia się południowokoreańskiego wona (-0,4 proc.) oraz polskiego złotego (-0,2 proc.). Obecnie EUR/PLN balansuje przy poziomie 4,2480, USD/PLN wraca do 3,5640, a GBP/PLN i CHF/PLN odpoczywają przy 4,6480 oraz 3,7240.

Wśród dzisiejszych publikacji uwagę inwestorów próbowały zwrócić lipcowe dane dotyczące nowych zamówień przemysłowych w niemieckiej gospodarce, które wyraźnie rozczarowały oczekiwania uczestników rynku (-0,7 proc. m/m, konsensus: 0,2 proc.). Dodatkową dawkę rozgoryczenia zapewniła produkcja przemysłowa w Czechach (3,3 proc. r/r, konsensus: 6,7 proc.) oraz Szwecji (5,3 proc. r/r, konsensus: 6,5 proc.). Powyższe dane nie powinny być odbierane jako ponadprzeciętnie niepokojące z racji na napływ fenomenalnych wskazań za czerwiec oraz obecność niezbyt przychylnych efektów sezonowych. W dalszej części niewielkie podbicie zmienności zapewnił napływ danych dotyczących deficytu handlowego w Kanadzie (-3,0 mld CAD) oraz USA (-43,7 mld USD). Lipcowe szacunki wyraźnie przebiły oczekiwania ankietowanych uczestników rynku, bowiem mediany prognoz dla powyższych państw uplasowały się odpowiednio na poziomie -3,3 mld CAD oraz -44,7 mld USD. Wśród amerykańskich danych lekkie rozczarowanie zapewniła publikacja wskaźnika ISM dla sektora usługowego, który w sierpniu wyniósł 55,3 pkt (konsensus: 55,6 pkt).

Środowa sesja na europejskich parkietach odbywała się pod znakiem wyraźnego podziału nastrojów. Wśród głównych indeksów najbardziej pokaźny ruch w stronę północy odnotował frankfurcki DAX (0,8 proc.), którego motorem napędowym okazał się być sektor motoryzacyjny. Na czele spółek oczekujących na rychłe rozwiązanie afery dieslowej znalazł się Daimler (3,2 proc.), który zdecydował się na rozwój niewielkiej spółki Turo trudniącej się krótkookresowym wypożyczeniem samochodów. Według doniesień Turo ma poważnie zagrozić Uberowi oraz istotnie zwiększyć obroty Daimlera. Najsilniejszą przecenę odnotował E.ON (-1,5 proc.) znajdujący się na fali realizacji ostatnich zysków. Dzisiejszym wzrostom energetycznego giganta nie pomogły doniesienia o rozpoczęciu budowy elektrowni wiatrowej w zachodniej części Teksasu.

Mniej optymistycznymi nastrojami mogli pochwalić się inwestorzy w Londynie, gdzie FTSE 100 zakończył dzisiejsze notowania ze stratą rzędu 0,3 proc. O miano lidera biły się walory Paddy Power Betfair (1,4 proc.), które pomimo wczorajszego „trzymaj” przez Cenkos Securities wyraźnie uznały wyższość spółki Next (2,5 proc.). Pomiędzy nimi zdołały się wcisnąć akcje ITV (2,1 proc.) po nocie analitycznej Citi, w której podkreślono możliwość wystąpienia odbicia w sprzedaży reklam telewizyjnych. Miano najsilniej tracącej spółki w indeksie brytyjskich gigantów należało do Barratt Developments (-4,6 proc.). Potentatowi z branży nieruchomości nie pomogła publikacja dość niezłych wyników za miniony rok fiskalny, w których spółka zaraportowała 9,8 proc. wzrost przychodów, ROCE na poziomie 29,8 proc. (poprzednio: 27,1 proc.) oraz wzrost zysku brutto na poziomie 12 proc.
Dość blisko okrągłego poziomu 2 500 pkt dzisiejsze notowania zakończył WIG 20 (-0,2 proc.), na czele którego uplasowały się walory LPP. Ich zwyżkę na poziomie 2,1 proc. należy wiązać między innymi z otwarciem sklepu Reserved na Oxford Street, najważniejszej ulicy Londynu, oraz łagodniejszymi planami partii rządzącej w zakresie zakazu handlu w niedziele. Według Henryka Kowalczyka, ministra bez teki w gabinecie Beaty Szydło, planowane jest wprowadzenie zakazu obrotu w trzy niedziele w miesiącu.

Mniej restrykcyjne zamiary pomogły również Eurocashowi, który drożejąc 1,6 proc. usilnie gonił Jastrzębską Spółkę Węglową (1,6 proc.). Na szarym końcu warszawskiej giełdy znalazły się walory PGE (-3,9 proc.) oraz Energii (-3,1 proc.). Na fali realizacji zysków znalazł się KGHM, którego dzisiejsza zniżka wyniosła 2,3 proc.

Na rynku surowcowym środowa sesja stoi pod znakiem kontynuacji pozytywnych tendencji na rynku ropy naftowej. Na koniec dnia baryłka West Texas Intermediate plasuje się na poziomie 49,20 USD, notując tym samym ruch rzędu 1,1 proc. Jej zwyżkę skromnie przebijają październikowe kontrakty na gaz ziemny, które obecnie drożeją 1,2 proc. Niezbyt pozytywnymi tendencjami może pochwalić się złoto (-0,5 proc.) wyceniane po 1 333,80 USD za uncję. Bardziej pokaźny ruch w stronę południa ma za sobą pallad (-1,5 proc.), który znajduje się w cieniu przeceny listopadowych kontraktów na sok pomarańczowy (-3,1 proc.).

Sporządził
Kornel Kot, Dom Maklerski TMS Brokers