Ożywienie w strefie euro i program 500+ pomogą polskiej gospodarce w najbliższych latach. Zahamować inwestycję mogą jednak nowe podatki

CEO Magazyn Polska

O 3,8 proc. urośnie polska gospodarka w 2016 roku według prognoz Raiffeisen Polbanku. Z tego 0,6 pkt proc. dołoży od siebie zwiększona konsumpcja w wyniku programu Rodzina 500+. Nadmierne opodatkowanie przedsiębiorców może jednak zniechęcić ich do inwestycji i wstrzymać ożywienie w kolejnych latach. Pomoże za to ożywienie w strefie euro, która jest największym partnerem eksportowym Polski.

– Ze względu na zapowiadane zmiany w polityce fiskalnej sądzimy, że głównym motorem wzrostu w 2016 roku będzie konsumpcja prywatna. 17 mld zł, które polskie rodziny dostaną w postaci dodatku i programu 500+ w większej części zostanie przeznaczone na konsumpcję – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Marta Petka-Zagajewska, główna ekonomistka Raiffeisen Polbanku.

Według wyliczeń ekonomistki konsumpcja pod koniec roku wyniesie powyżej 4 proc. Według wstępnych szacunków GUS w 2015 roku popyt krajowy wzrósł o 3,4 proc., spożycie ogółem o 3,2 proc., a w sektorze gospodarstw domowych o 3,1 proc. Jak podkreśla Marta Petka-Zagajewska przyspieszenie konsumpcji przełoży się na wzrost gospodarczy.

– Sądzimy, że dynamika PKB przyspieszy do około 3,8 proc. rok do roku – prognozuje główna ekonomistka Raiffeisen Polbanku. – W naszym założeniu sam wkład wynikający z programu 500+ to 0,6 pkt proc. Gdyby nie było tego programu, to oczekiwany przez nas wzrost gospodarczy w Polsce byłby nieco słabszy niż wynik w 2015 rok i sięgałby około 3,2 proc.

Ekspertka zaznacza, że pozostałe zmiany zapowiadane na rynku wewnętrznym są czynnikami ryzyka. Wymienia tu nowo wprowadzane podatki czy niepewność co do możliwości zbilansowania budżetu w 2017 roku.

– Jeśli okazałoby się, że niepewność dotycząca ogólnego rozwoju sytuacji będzie się negatywnie przekładać na plany inwestycyjne, to ten efekt inwestycji w dużym stopniu zżerałby nam pozytywny bodziec w postaci wyższej konsumpcji. To z kolei prowadziłoby do nieco niższego tempa wzrostu gospodarczego. Co ważne, nie tylko w 2016 roku, lecz także w kolejnych latach wprowadzane i realizowane inwestycje zwiększają potencjał gospodarki i ułatwiają także szybszy wzrost gospodarczy w przyszłości – mówi Petka-Zagajewska.

Główna ekonomistka Raiffeisen Polbanku tłumaczy, że pozytywnie na dynamikę PKB powinien wpłynąć spodziewany wzrost eksportu w związku z ożywieniem w strefie euro. Zaznacza, że wspomaganie gospodarek wspólnego rynku przez Europejski Bank Centralny i będące jego efektem tanie finansowanie przełoży się w końcu na ożywienie w inwestycjach, co powinno podnieść tempo rozwoju do 2 proc. w 2017 r.

– Cały czas nasz eksport będzie dosyć dynamicznie wzrastał i w konsekwencji bilans pomiędzy eksportem a importem będzie lekko na plus. W najgorszym razie neutralny z punktu widzenia wzrostu gospodarczego – zakłada Marta Petka-Zagajewska.

Saldo handlu zagranicznego w 2015 roku dołożyło 0,3 pkt proc. do wzrostu Polski, który ogółem wyniósł 3,6 proc. Kraje Eurolandu odbierają 56,6 proc. polskiego eksportu.

W piątek poznamy wstępne dane o PKB za IV kw. i cały rok dla strefy euro. Prognozowany wzrost dla Eurolandu to 1,5 proc.

– Naszym bazowym scenariuszem pozostaje kontynuacja stopniowego ożywienia gospodarczego w strefie euro, które generowane jest przede wszystkim przez coraz silniejszy popyt gospodarstw domowych. Korzystają one z poprawiającej się sytuacji na europejskim rynku pracy, a także z takich czynników, jak uporczywie niska inflacja i tanie surowce. Te z kolei przekładają się na większe możliwości wydawania środków na inne cele niż paliwa i energia – tłumaczy.

Marta Petka-Zagajewska zaznacza, że niewiadomą jest wpływ światowego klimatu związanego z wolniejszym rozwojem Chin. Podkreśla, że jest to czynnik, który rodzi niechęć inwestorów do ryzyka i spadek sentymentu na wszystkich rynkach, zwłaszcza wschodzących, do których należy też Polska.

– Tu, niestety, działa efekt psychologiczny. Mimo realnie niewielkiej skali powiązań z Chinami na samych obawach i pogorszeniu się globalnego sentymentu polska gospodarka także może tracić. To jest czynnik ryzyka, który dotyczy nie tylko Polski, lecz w zasadzie w większości państw. Strach może się przełożyć na faktyczne działania, przede wszystkim na ograniczenie konsumpcji i inwestycji. To prowadzić będzie do realnego wyhamowania wzrostu gospodarczego w Polsce i na świecie – prognozuje ekonomistka.