R. Przasnyski: w najbliższym czasie polskie obligacje powinny przestać tanieć

1875004815_przasnyski_obligacje.png

R. Przasnyski: w najbliższym czasie polskie obligacje powinny przestać tanieć 1
Od dwóch miesięcy rentowności polskich obligacji rosną, co oznacza że ich ceny spadają. Choć może to oznaczać spadek zaufania inwestorów do polskich papierów dłużnych, to zdaniem Romana Przasnyskiego z Gerda Broker trend ten związany jest z globalnymi czynnikami, a wzrost rentowności niebawem zostanie zatrzymany.

– W ciągu ostatnich kilku tygodni rentowność polskich obligacji 10-letnich wzrosła z mniej więcej 2,7 proc. do 3 proc., czyli to jest znaczący dość wzrost rentowności – przypomina w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Roman Przasnyski, główny analityk Gerda Broker. – Przypomnijmy, że tutaj rentowność rośnie wraz ze spadkiem ceny tych stałokuponowych obligacji, ceny są niższe, co wskazywałoby na to, że nasze obligacje są wyprzedawane przez inwestorów.

10-letnie obligacje Polski najdroższe w tym roku były na samym jego początku oraz w sierpniu, gdy rentowność spadła poniżej 2,7 proc. Rekord wszech czasów padł na początku 2015 roku, gdy oprocentowanie zeszło poniżej 2 proc. Najgorzej w tym roku było w czerwcu, gdy rentowność wzrosła powyżej 3,37 proc. I choć przez kolejne dwa miesiące polskie papiery wartościowe drożały, obecnie ich rentowność wróciła wyraźnie powyżej 3 proc.

W Europie taniej niż polskie papiery można kupić jedynie obligacje Turcji, Rosji, Grecji i – nieznacznie – Portugalii. Najwyżej cenione są za to obligacje Szwajcarii, które mają rentowność ujemną, co oznacza, że za pożyczanie pieniędzy rządowi szwajcarskiemu inwestorzy muszą zapłacić.

– Nie ma powodów do niepokoju, bo ta tendencja jest związana z ogólnymi tendencjami panującymi na rynkach finansowych na całym świecie, a nie dotyczy specyficznych kwestii, które dzieją się w naszej gospodarce czy w naszych finansach, bo tu żadnych niepokojących zjawisk nie ma – przekonuje jednak Przasnyski. – Jeżeli chodzi o sytuację budżetu w tym roku, to ona jest bardzo dobra, nawet można powiedzieć o wiele lepsza, niż to rząd zakładał. Deficyt budżetowy będzie prawdopodobnie dużo niższy, niż zakładano.

Po wrześniu dochody budżetu państwa wyniosły 238,6 mld zł, co stanowi 76 proc. zaplanowanych całorocznych wpływów i jest kwotą o 8,3 mld zł wyższą od przewidzianej w tym czasie w harmonogramie. Wydatki w tym czasie to 259,2 mld zł, czyli 70,3 proc. zaplanowanych wydatków na cały rok. Plany zakładały na ten moment 265,8 mld zł, co oznacza, że na razie udało się wobec harmonogramu zaoszczędzić 6,6 mld zł. Deficyt okazał się niższy od zaplanowanego o niemal 15 mld zł i wyniósł 20,6 mld zł. To 37,7 proc. maksymalnego deficytu założonego na obecny rok.

– Można mieć pewne zastrzeżenia do tempa wzrostu gospodarczego, ale ono w dalszym ciągu wynosi około 3 proc. czy lekko powyżej 3 proc. Prawdopodobnie II połowa obecnego roku będzie minimalnie lepsza, więc tutaj też nie ma żadnych powodów do tego, żeby inwestorzy, w szczególności inwestorzy zagraniczni, mieli jakieś obawy i wyprzedawali nasze papiery – uważa główny analityk Gerda Broker. – Natomiast rentowności obligacji na całym świecie rosną w tej chwili też pod wpływem deklaracji czy oczekiwań związanych z polityką pieniężną głównych banków centralnych świata, czyli Fedu, i w mniejszym stopniu w ostatnim czasie Europejskiego Banku Centralnego.

Polska gospodarka wzrosła w I kwartale o 3,0 proc., zaś w drugim – o 3,1 proc. Ekonomiści oczekiwali odpowiednio wzrostu o 3,4 i 3,3 proc. Tymczasem w ustawie budżetowej wciąż zapisano całoroczne założenie wzrostu na poziomie 3,8 proc., choć z wypowiedzi przedstawicieli rządu widać, że nikt w osiągnięcie takiego poziomu już nie wierzy. Dobre wykonanie budżetu oddala jednak niebezpieczeństwo przekroczenia przez deficyt poziom 3 proc. PKB.

Natomiast PKB Stanów Zjednoczonych za III kwartał okazał się lepszy od oczekiwań i wyniósł w ujęciu zannualizowanym 2,9 proc. zamiast 2,5 proc. A to oznacza, że prawdopodobieństwo grudniowej podwyżki stóp w USA rośnie.

– Europejski Bank Centralny, mimo że były niedawno pogłoski o tym, że możliwe jest rozważanie zmniejszenia skupu obligacji, to jest to jednak bardzo odległa perspektywa – ocenia Roman Przasnyski. – W najbliższych miesiącach w dalszym ciągu spodziewane są dalsze działania stymulujące, czyli podtrzymujące, a nawet zwiększające skalę stymulacji monetarnej.

Dlatego jego zdaniem okres wzrostu rentowności obligacji, także polskich, powinien zbliżać się do końca. Zwłaszcza że wartości te zbliżają się do górnej granicy widełek, w których poruszają się od blisko półtora roku. Według głównego analityka Gerda Broker, nadal powinny wędrować między 2,5 a nieco ponad 3 proc.