W tym roku eksport towarów z Polski będzie większy od importu. Po raz pierwszy od 1989 r.

rp_a77780d8e6_259377160-cinkciarz-firmy.png

CEO Magazyn Polska

2013 rok możemy zakończyć z nadwyżką w handlu zagranicznym, czyli eksportem większym od importu, po raz pierwszy od transformacji ustrojowej. Ta nadwyżka, podobnie jak stosunkowo wysoki wzrost PKB, wynikają w największym stopniu z rozwoju rynku spożywczego i meblarskiego. Problemem pozostają jednak niskie nakłady polskich firm na innowacje.

Według szacunków GUS-u PKB Polski wzrósł w III kwartale o 1,9 proc. w ujęciu rocznym i o 0,6 proc. w porównaniu z II kwartałem br. Według NBP we wrześniu br. bilans handlowy naszego kraju był dodatni i wynosił 673 mln euro.

 – To optymistyczne dane, które pokazują, że polscy przedsiębiorcy dobrze plasują się na rynkach zagranicznych i to nie tylko europejskich, ale też np. azjatyckich. W dłuższym terminie powinny one również wspierać polską walutę – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Marcin Lipka analityk w firmie Cinkciarz.pl.

Największy – kilku, a nawet kilkunastoprocentowy wzrost notują rynki spożywczy i meblarski.

 – Z jednej strony to dobrze, że specjalizujemy się w konkretnych gałęziach przemysłu – mówi Lipka. – Z drugiej jednak powinniśmy myśleć o bardziej kapitałochłonnych i technologicznie bardziej zaawansowanych branżach. Marża jest tam zdecydowanie wyższa, niż np. z  eksportu żywności – dodaje analityk Cinkciarz.pl

Zgodnie z raportem firmy Grant Thornton, coraz więcej firm deklaruje, że będzie inwestować. Ich odsetek w III kwartale wzrósł z 34 proc. do 58 proc., co jest najlepszym wynikiem wśród 16 państw europejskich. Głównie zamierzają inwestować w park maszynowy. Lipka ocenia, że z jednej strony to dobrze, bo świadczy to o zamiarze wzrostu czy usprawnienia produkcji, z drugiej strony, szkoda, że firmy nie decydują się na inwestycje w nowe technologie.

 – Niestety to głównie inwestycje w odnowienie już istniejącej infrastruktury. Choć pod względem wzrostu gospodarczego znajdujemy się w europejskiej czołówce, to jeśli chodzi o innowacje ciągniemy się w ogonie. Obecnie importujemy technologie, podczas gdy gospodarki rozwinięte powinny je tworzyć samodzielnie – przekonuje Marcin Lipka.

Nakłady na badania i rozwój są w Polsce nadal niewielkie. Zgodnie z Rankingiem Innowacyjności sporządzonym przez Komisję Europejską, Polska należy do najsłabszej grupy „innowatorów o skromnych wynikach”. Na badania i rozwój przeznaczamy jedynie 0,77 proc. PKB, podczas gdy średnia w UE to 2,03 proc.

Zdaniem analityka Cinkciarz.pl niskie nakłady na innowacyjność nie wynikają tylko z braku odpowiednich środków.

 – To raczej kwestia zachowawczości naszych przedsiębiorstw i ich nastawienia na krótki horyzont czasowy – twierdzi Lipka. – Szansą na zmianę jest nowa perspektywa budżetowa UE na lata 2014-20. Zakłada ona, że zdecydowanie więcej środków powinno iść na badania i rozwój. Miejmy nadzieję, że przedsiębiorcy wykorzystają tę okazję i przeznaczą dodatkowe pieniądze na poprawę efektywności i konkurencyjności – dodaje.