Wzrosty powrócą na światowe giełdy, także na GPW. Odbicie może być jednak tylko kilkutygodniowe

Zarówno światowe giełdy, jak i polski parkiet są dziś na rozdrożu. Po ostatnich gwałtownych spadkach cen i kilkuprocentowym odbiciu analitycy oczekują wprawdzie dalszych wzrostów, jednak trudno przesądzić, czy będzie to trwały trend, czy tylko korekta. W Polsce dalszym wzrostom zagrozić mogą wybory parlamentarne, na świecie negatywne scenariusze związane ze spowolnieniem w Chinach i niepewnością co do decyzji Fed.

Po gwałtownych sierpniowych spadkach wydaje się, że na najważniejszych rynkach sytuacja się uspokoiła i poza giełda chińską pozostałe parkiety powoli odrabiają straty. Także WIG20 odrobił w ubiegłym tygodniu ponad 4 proc i nie powinien na tym poprzestać.

– Odbicie na WIG20 może się zacząć w ciągu najbliższych dni lub tygodni prognozuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Sławomir Dębowski, główny analityk Globtrex.com. – Indeks WIG20 spadł do poziomu około 2000 punktów, to są dołki z 2011 i 2012 roku. Biorąc pod uwagę to, że polski rynek już wcześniej dosyć mocno spadał, wydaje mi się, że to długoterminowe wsparcie z 2011 i 2012 roku ma szansę się obronić i możemy liczyć na jakieś trwalsze, kilkutygodniowe odbicie. Natomiast potem najprawdopodobniej inwestorzy będą bardzo ostrożni w podejmowaniu decyzji, gdyż będą patrzyli na to, jaka może być sytuacja po wyborach parlamentarnych.

W znacznie większym stopniu jednak sytuacja na warszawskiej giełdzie zależy od giełd światowych. Tam zaś dominuje rynek amerykański. Od 2011 roku do grudnia 2014 roku indeks S&P 500 wzrósł niemal dwukrotnie. Ostatnie spadki nie są więc zaskoczeniem, bo jak zwraca uwagę Sławomir Dębowski, z technicznego punktu widzenia wcześniej czy później można było się tego spodziewać.

Skala tego spadku i jego gwałtowność, jaką obserwujemy obecnie, jest spotęgowana obawami o to, co się dzieje w gospodarce chińskiej. Jeśli chodzi o poziomy indeksu S&P 500, to w październiku 2014 roku mieliśmy poziom 1815, na sesji w dniu 24 sierpnia dołek wypadł na poziomie 1830, potem w ciągu tej samej sesji mieliśmy bardzo silne odbicie do poziomu 1950, widać zatem, że inwestorzy widzą to wsparcie z jesieni ubiegłego roku i myślę, że w takiej perspektywie kilku sesji, może kilku tygodni do posiedzenia komitetu otwartego rynku w Stanach Zjednoczonych możemy mieć próbę obrony właśnie tych bardzo ważnych wsparć w rejonie około 1815.

Najbliższa przyszłość amerykańskiego rynku akcji zależy też od decyzji, jaką we wrześniu podejmie Zarząd Rezerwy Federalnej. Do niedawna analitycy oczekiwali rychłej podwyżki tamtejszych stóp procentowych, co niemal automatycznie przełożyłoby się na wzrost wartości dolara i spadek cen akcji. Po ostatnich perturbacjach, które dotknęły chińską gospodarkę, nie są już tego tak pewni.

Natomiast potem najprawdopodobniej, jeśli Fed nie podniesie stóp procentowych, możemy mieć jakiś impuls do odreagowania tych spadków ocenia główny analityk Globtrex.com. – Ogólnie z punktu widzenia analizy technicznej można rozważać dwa scenariusze. Pierwszy jest taki, że ta przecena, która się zaczęła w lipcu tego roku, jest po prostu silna, gwałtowna korekta i w perspektywie kilku kwartałów możemy jeszcze wrócić na indeksach amerykańskich na tegoroczne szczyty. Natomiast drugi, negatywny scenariusz, zakładałby, że w perspektywie kilku miesięcy będziemy mieli dalsze spadki, potem pojawi się tylko odbicie i w dłuższej perspektywie będziemy mieli kolejną falę spadkową.

Jak ocenia, prawdopodobieństwo negatywnych scenariuszy dla rynku jest dosyć wysokie. Widać tu pewne analogie z sytuacją w 2007 roku, kiedy się rozpoczynał kryzys, który trwał blisko dwa lata. Wtedy przez 5 miesięcy w Stanach Zjednoczonych indeks giełdowy spadł o około 20 proc. Potem nastąpiły dwa miesiące odbicia, co po w sumie 7 miesiącach dało silne techniczne sygnały do rozpoczęcia gry na spadki.

Jeśliby się okazało, że jednak realizowany będzie scenariusz pesymistyczny na rynku amerykańskim, to wtedy można go wykorzystać do gry na spadki, czyli grać na krótko. I przypomnę, że w 2008 roku, kiedy mieliśmy kolejną falę spadków na rynku amerykańskim, indeks spadł o blisko 50 proc. w ciągu 6 miesięcy. To pokazuje siłę i dynamikę tych spadków; w trakcie takiego silnego trendu bardzo szybko można zarobić pieniądze. Oczywiście psychika ludzka jest taka, że wolimy zarabiać na wzrostach niż na spadkach, ale trzeba to przezwyciężyć.