Na polskim rynku ubywa niezależnych aptek. Przegrywają konkurencję z sieciówkami

apteki

Z polskiego rynku znikają niezależne apteki. W zeszłym roku stanowiły one 40 proc. wszystkich placówek, jednak w ciągu kolejnych pięciu lat ich liczba spadnie o ok. 30 proc. – prognozują analitycy Euler Hermes.

Zastępują je apteki należące do sieci franczyzowych, grup zakupowych i hurtowni. Ogólna liczba aptek (blisko 14 tysięcy) nie powinna znacząco się zmienić.

Przewaga dużych grup zakupowych czy hurtowników tworzących własne sieci aptek polega na tym, że mają niższe ceny. Otrzymują też wsparcie marketingowe i promocyjne, oczywiście na tyle, na ile to jest możliwe na regulowanym rynku aptecznym. Tym wygrywają z niezależnymi aptekami, ponieważ marże detaliczne, w przypadku wielu leków regulowane ustawowo, są bardzo niskie – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Grzegorz Błachnio, ekspert Euler Hermes, międzynarodowej firmy zajmującej się ubezpieczaniem należności handlowych.

Sytuacja finansowa aptek prowadzonych przez sieci hurtowe jest znacznie lepsza niż niezależnych placówek. W roku ubiegłym stanowiły ok. 25 proc. ogółu aptek, ale obrót przez nie generowany przekraczał 40 proc. ogólnego obrotu na rynku.

W tym lub przyszłym roku udział ten wzrośnie do 50 proc. – prognozuje ekspert Euler Hermes.

Na rynku aptecznym pojawia się coraz więcej placówek wyspecjalizowanych, które łączą swój model działalności np. z drogeriami.

Są one nastawione na sprzedaż nie tylko farmaceutyków, i nie jest to nawet ich główne źródło przychodów, lecz także suplementów diety, odżywek sportowych, artykuły drogeryjnych. Takie apteki zazwyczaj należą właśnie do różnego rodzaju sieci, czy niezależnych, czy afiliowanych przy hurtowniach farmaceutycznych – wyjaśnia Błachnio.

Dla klientów aptek te zmiany nie będą zbyt dotkliwe. Nawet jeśli niezależna apteka zakończy swoją działalność, zastąpi ją inna, np. sieciowa. Łączna liczba aptek w Polsce (blisko 14 tysięcy) nie powinna spadać.