Systemy do zdalnego mierzenia temperatury coraz bardziej popularne w firmach. Mogą ograniczyć ryzyko strat związanych z koronawirusem

Systemy do zdalnego mierzenia temperatury coraz bardziej popularne w firmach. Mogą ograniczyć ryzyko strat związanych z koronawirusem

Detekcja twarzy i pomiar temperatury w kącikach oczu to najczęściej stosowana metoda w systemach termograficznych. W dobie koronawirusa zdalne pomiary w tłumie ludzi mogą ułatwić wykrywanie osób potencjalnie chorych. Dla firm ma to niebagatelne znaczenie, bo wstrzymanie lub ograniczenie produkcji w wyniku wykrycia koronawirusa u pracowników może narazić je na znaczne straty. – Inwestycja w system, który wykryje podwyższoną temperaturę wśród wielu osób i zaalarmuje odpowiednie służby, może okazać się mniej kosztowna – przekonuje Jędrzej Kowalewski z firmy Scanway.

– Znam przykłady kilku fabryk w Polsce, które niestety musiały ograniczyć swoje moce produkcyjne, a ich straty są liczone w setkach tysięcy złotych. System termograficzny pozwala zminimalizować ich ryzyko przy znacznie mniejszych nakładach  – dodaje Jędrzej Kowalewski, prezes zarządu Scanway, firmy tworzącej wizyjne systemy pomiarowe. – W najtańszej wersji jest to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Choć systemy, które mogą się np. automatycznie kalibrować oraz dokonywać wielu pomiarów, a nawet pracować w jednej sieci sprzężonej z różnymi kamerami, kosztują więcej, ponad 100 tys. zł, to jednak wciąż nieporównywalny wydatek wobec strat, jakie mogą ponieść duże zakłady produkcyjne w związku z wykryciem koronawirusa u pracowników.

– Systemy termograficzne są już stosowane np. w Azji i w krajach Europy Zachodniej – zaznacza prezes Scanway. – W Polsce zainteresowanie rośnie i ostatnio otrzymujemy bardzo dużo pytań o efektywność i zasady działania takiego systemu. Jest on przydatny wszędzie tam, gdzie pracuje wiele osób i możliwa jest interakcja między ludźmi. Czasami trudno jest wyegzekwować wszystkie zasady związane z unikaniem zakażenia koronawirusem – zachowanie dystansu, noszenie maseczki i stosowanie wszelkich innych środków ochrony osobistej. Często sami pracownicy proponują, żeby taki system zainstalować w firmie, ponieważ obawiają się o własne bezpieczeństwo.

Urządzenia termograficzne powinny być montowane przy wejściach do fabryk i biurowców, czyli tam, gdzie pracownicy przekraczają próg firmy. Jednak uzasadnienie ma także instalacja takich systemów w stołówkach zakładowych, salach zebrań i innych miejscach, w których przebywa wiele osób.

Jak informuje Jędrzej Kowalewski, skuteczność systemu termograficznego można ocenić na dwa sposoby. Po pierwsze, należy określić, w jaki sposób wykrywa on każdą osobę, która ma podwyższoną temperaturę, a po drugie, ustalić, jak wiele osób jest on w stanie poddać pomiarom jednocześnie.

– Najnowsze technologie przetwarzania danych pozwalają na zbadanie nawet tłumu ludzi przechodzącego w oku kamery, pod warunkiem że każda z tych osób przez chwilę zostanie przez nią uchwycona. Nie ma lepszego systemu, który mógłby zmierzyć temperaturę ciała tak wielu ludzi w tak krótkim czasie. Dokładność pomiaru zależy od zastosowanego sensora, co wpływa na cenę urządzenia – wyjaśnia.

System termograficzny opiera się na detekcji twarzy, która odbywa się albo w paśmie podczerwonym, bo to ono jest potrzebne do zmierzenia temperatury, albo dzięki dodatkowej kamerze, która monitoruje w paśmie widzialnym.

– Kiedy twarz zostanie zidentyfikowana, system dokonuje pomiarów. Albo jest to pomiar całości twarzy, albo w wybranych punktach, np. w kącikach oczu, gdzie temperatura jest najwyższa. Warto dodać, że pomiar powinien być możliwy do zrealizowania nawet wtedy, gdy ktoś nosi okulary albo maseczkę. Wykrycie podwyższonej temperatury nie musi oznaczać automatycznego wskazania pracownika i uruchomienia alarmu. Można zaprogramować system tak, aby informacja o podwyższonej temperaturze była przekazywana do pracownika ochrony, który może wykonać dodatkowy pomiar z bliskiej odległości i możliwie dyskretnie podjąć dalsze kroki – tłumaczy prezes Scanway.

Taka metoda eliminuje sytuacje, które mogą stresować pracowników, ale umożliwia stuprocentową kontrolę. System gromadzi ogromną ilość danych, m.in. zdjęcia twarzy pracowników. Od administratora systemu zależy, co się z nimi stanie – mogą być automatycznie kasowane lub magazynowane, co wymaga jednak dodatkowych zgód od kadry pracowniczej.