Dane z Niemiec zmroziły rynek

Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl
Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl

Indeks ZEW, służący do oceny koniunktury w Niemczech, spadł do najniższego poziomu od listopada 2012 roku. Dane zmroziły europejskie rynki. Osłabił się kurs złotego. Kiepskie wyniki strefy euro zwiększają ryzyko recesji w największych gospodarkach UE w tym Polski.

– Raport Eurostatu mocno rozczarował. Odnotowano najsilniejszy od 2 lat spadek produkcji przemysłowej w strefie euro.  Opublikowane dziś dane zwiększają ryzyko recesji w eurolandzie, co negatywnie przełoży się na koniunkturę w polskiej gospodarce – przekonuje Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl.

Indeks ZEW spadł w październiku do -3,6 pkt. i był to najniższy odczyt od listopada 2012 roku. To 10. z rzędu spadek tego wskaźnika, który miesiąc wcześniej odnotował wartość 6,9 pkt. Po publikacji tych danych euro straciło wobec dolara, a DAX zabarwił się na czerwono. W październikowym badaniu już tylko 24% (spadek o 3,9 pkt. proc.) ankietowanych spodziewa się poprawy sytuacji gospodarczej Niemiec w ciągu następnych sześciu miesięcy.

Spadek produkcji przemysłowej

Produkcja przemysłowa w strefie euro w sierpniu spadła o 1,8% w ujęciu miesięcznym, podczas gdy poprzednio spadła o 0,9% (rewizja z 1%). W ujęciu rocznym indeks zaliczył spadek o 1,9% wobec wzrostu o 1,6% w lipcu (rewizja z 2,2% do 1,6%). Przewidywania analityków znacznie różniły się od danych zaprezentowanych dziś przez Eurostat. Ekonomiści zakładali, że spadek w ujęciu miesięcznym wyniesie 1,6%, a w ujęciu rocznym jedynie 0,9%.

Z prognoz dla Polski wynika, że wzrost PKB na koniec 2014 roku wyniesie ok. 3%. Prawdopodobnie będzie on jednak odrobinę niższy. Niestety, produkcja przemysłowa w ujęciu rocznym wzrosła jedynie o 0,3%. To jeden z powodów tylko minimalnych wzrostów zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw (ok. 5 tys. etatów miesięcznie). Niski popyt na pracę przy stosunkowo dużej podaży ma negatywny wpływ na wzrost wynagrodzeń.

Zła wiadomość dla Kowalskiego

– Sytuacja w Europie w dużej mierze wynika z braku pomysłu na zwiększenie inwestycji w realnej gospodarce. Środki trafiają na rynki finansowe, potęgują wzrosty na giełdach, ale nawet pomimo rekordowo niskich stóp procentowych firmy nie chcą zaciągać kredytów inwestycyjnych. W dużej mierze wynika to z niskiej konkurencyjności europejskiej gospodarki spowodowanej przez wysokie podatki i dużą liczbę restrykcyjnych przepisów. Sankcje rosyjskie na razie miały minimalny wpływ na sytuację gospodarczą UE chociaż w pewnych sektorach eksportowych wywołało to duże straty. Strach źle wpływa na koniunkturę, bo zmniejsza skłonność do ryzyka inwestycyjnego. Stąd propozycja ministra Szczurka, by stworzyć europejskisuperfundusz inwestycyjny, wydaje się krokiem w dobrym kierunku. Dla przeciętnego Kowalskiego nie liczy się to, że mamy niski wzrost PKB, tylko czy straci pracę lub czy dostanie podwyżkę? Biorąc pod uwagę kiepskie dane, prawdopodobieństwo zwolnienia jest większe niż otrzymania premii – tłumaczy Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl.