Polska nie jest przygotowana na ewentualny światowy kryzys. Trzeba zrównoważyć wpływy budżetowe z wydatkami

CEO Magazyn Polska

Na razie polska gospodarka jest w dobrej kondycji. PKB w całym 2015 roku wzrósł o 3,6 proc., a w czwartym kwartale o 3,9 proc. To jeden z najlepszych wyników w Europie. Nad światowymi rynkami wisi jednak groźba tąpnięcia w Chinach, co pociągnęłoby za sobą kłopoty gospodarki niemieckiej, będącej najważniejszym partnerem handlowym Polski. Wówczas nierównowaga w finansach publicznych, czyli zbyt wysoki deficyt budżetowy, stanowiłaby czynnik zniechęcający inwestorów do polskiego rynku. A oni i tak już są mocno zniechęceni.

– Patrząc na wskaźniki makro, przynajmniej te ostatnie za 2015 rok, widzimy, że mamy bardzo dobrą sytuację gospodarczą, solidny wzrost oparty na popycie wewnętrznym, zarówno w konsumpcji gospodarstw domowych, jak i w inwestycjach. Wszystko wskazuje na to, że te dobre tendencje utrzymają się również w 2016 roku – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku.

Według opracowań Głównego Urzędu Statystycznego w IV kw. najsilniejszym składnikiem PKB tradycyjnie okazał się popyt konsumpcyjny. Odpowiada on za dwie trzecie jego wartości. Przez cały rok tempo wzrostu konsumpcji utrzymało się na poziomie 3,1 proc. Nieco mocniejsze niż w III kwartale okazały się też inwestycje. Wzrosły one o 4,9 proc. (w III kwartale o 4,6 proc.). Wojciechowski zwraca jednak uwagę na to, że obecna korzystna sytuacja może ulec znacznemu pogorszeniu w krótkim czasie, z powodu czynników zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych.

– Nigdy nie można wykluczyć pewnych elementów ryzyka, które mogą wystąpić. Głównym takim czynnikiem niepewności, który jawi się na horyzoncie, jest sytuacja w Chinach. Od pewnego czasu Chiny notują spowolnienie tempa wzrostu gospodarki. To nie jest dramatyczne wyhamowanie, ale jednak – zwraca uwagę Wojciechowski. – Są tam duże problemy w sektorze finansowym. Wiele przedsiębiorstw jest nadmiernie zadłużonych. Nie można wykluczyć scenariusza, w którym ta sytuacja w Chinach nie to, że wymknie się spod kontroli, ale przerodzi się w bardziej poważny kryzys finansowy, co z kolei mogłoby osłabić aktywność gospodarczą w strefie euro, w szczególności w Niemczech, a to odbiłoby się rykoszetem na nas.

W ubiegłym roku chiński PKB wzrósł o 6,9 proc., co jak na tamtejsze oczekiwania i przyzwyczajenia jest wynikiem niskim.

Polska gospodarka, choć w tej chwili jest w dobrej kondycji, może zdaniem ekonomisty osunąć się w pułapkę deficytu. Zwiększone wydatki państwa powodują, że mimo korzystnej sytuacji gospodarczej utrzymanie deficytu budżetowego w 3,4-proc. ryzach może być zagrożone.

– Patrzę z pewną obawą na sytuację w polityce fiskalnej, bo mamy solidny wzrost gospodarczy, a jednocześnie mamy deficyt finansów publicznych bliski 3 proc. PKB. To nie jest zdrowa sytuacja. W takiej sytuacji gospodarczej, czyli przy wzroście powyżej 3 proc. opartym głównie na popycie wewnętrznym, powinniśmy mieć zrównoważony budżet, a może nawet lekką nadwyżkę – przekonuje Wojciechowski. – Tutaj tkwi największe ryzyko wewnętrzne i główne wyzwanie dla rządu i polityków, aby ograniczać ten deficyt, a nie zwiększać. Patrząc na dotychczasowe działania rządu, raczej mamy wzrost wydatków w stosunku do rekompensujących je dochodów, które mają sfinansować te dodatkowe wydatki.

Polska gospodarka urosła w ub.r. o 3,6 proc., zaś w IV kw. nawet o 3,9 proc. To jeden z lepszych wyników w Europie. Mimo to rząd, jak podkreślają ekonomiści, zamiast korzystać z pozytywnej koniunktury mnoży wydatki, co nie sprzyja ograniczeniu deficytu. Na 2016 rok zaplanowano rekordową dziurę budżetowa w wysokości niemal 55 mld zł.

– Na pewno utrzymując dużą nierównowagę w finansach publicznych przy relatywnie dobrym wzroście gospodarczym, pokazujemy inwestorom, że nie potrafimy zrównoważyć dochodów i wydatków – przestrzega główny ekonomista Plus Banku. – W sytuacji, kiedy rzeczywiście nastąpiłoby pogorszenie w otoczeniu zewnętrznym, silne wyhamowanie tempa wzrostu w Chinach i u innych naszych partnerów handlowych, to oczywiście nie można wykluczyć, że to dotknęłoby znacząco Polskę. To, co powinniśmy robić, to dbać o zrównoważenie finansów publicznych tak, żeby te negatywne konsekwencje były jak najmniej dotkliwe dla nas.